<powrót
zakladka
Tragedia w lubońskiej „dekstrynie”
w świetle zachowanych dokumentów cz.2
Akcja ratunkowa załogi:
ogółem w dekstryniarni podczas zmiany zatrudnionych było
29 osób, w tym 11 kobiet. Bezpośrednio po wybuchu z budynku
wydostał się brygadzista ob. Ranke Bernard, który wyniósł lekko
poszkodowaną ob. Marię Sobecką. Następnie w czasie akcji
ratowniczej wydobyto dalsze 9 osób i umieszczono je w szpitalu
oraz 3 osoby nieżyjące, z których zidentyfikowano: ob. Bręk
Cecylię i ob. Kubiak Zofię. Na zewnątrz zakładu odnaleziono
2 osoby żyjące: ob. Gaworzeskiego i Malachowskiego. Trwa
intensywna akcja ratownicza dla odszukania pozostałych 13 osób….

Przebieg
akcji ratunkowej: natychmiast przybyły jednostki Milicji
Obywatelskiej, Wojska Polskiego, Służby Zdrowia, Zawodowej
i Ochotniczej Straży Pożarnej oraz członkowie Zakładowego
Oddziału Samoobrony, które podjęły akcję ratowniczą.(…) Akcja
ratunkowa kierowana była przede wszystkim na ratowanie życia
i zdrowia załogi.

Przyczyny awarii:
proces technologiczny produkcji dekstryn charakteryzuje się
dużym zagrożeniem wybuchowym. Wybuchy w zakładach produkcyjnych
znane są w świecie. Ostatni wybuch o dużo mniejszym zakresie
miał miejsce w tutejszym zakładzie w 1960 r. Po wybuchu
zainstalowano wszelkie niezbędne zabezpieczenia i oddział był
pod wzmożonym nadzorem produkcyjnym a także służb BHP i Ppoż.
Prokuratura i Milicja Obywatelska badają przyczyny awarii….

Dodatkowych informacji dostarcza także odręcznie napisana
notatka służbowa z dnia 23. 02. 1972 r. z pobytu na miejscu
zdarzenia Starszego Inspektora BHP Przemysłu Ziemniaczanego
tow. Mężydło, gdzie czytamy (cyt.…): W dniu 18. 02. 1972 r.
odbyło się posiedzenie Rady Robotniczej na temat złych warunków
pracy w dziale dekstryniarni oraz o niskich płacach za miesiąc
styczeń. (…) Na powyższym posiedzeniu był obecny dyr. Naczelny
Przedsiębiorstwa- tow. Bęć. Wybuch w dziale dekstryny nastąpił
pomiędzy budynkiem elektrycznym a stołówką i syropiarnią….
Z tego dokumentu wynika, że obawy załogi, dotyczące nadmiernego
zapylenia nie były bezzasadne. O przyczynach tragedii wiele mówi
też odręczna notatka służbowa bez podpisu, na temat stanu
bezpieczeństwa i higieny pracy w WPPZ w Luboniu, ze szczególnym
uwzględnieniem oddziału dekstryniarni, sporządzona
23. 02. 1972 r

. (cyt….): Po ostatnich wybuchach
pyłów, które miały miejsce w latach 1957-59, a które nie
pociągnęły za sobą poważniejszych obrażeń pracowników, na skutek
wydanych zarządzeń zmieniono ogniowy system prażenia dekstryny
w retortach, na prażenie parowe. Zwiększyło to znacznie
bezpieczeństwo pracy i zlikwidowało bezpośrednio istniejące
źródło ognia.(…) Istniejące tam maszyny były przestarzałe
i wymagały wymiany. Podnośniki czerpakowe oraz część podnośników
ślimakowych były w drewnianej obudowie. W ostatnich latach
przystąpiono do wprowadzania transportu pneumatycznego, lecz nie
oddano go do eksploatacji. W IV kwartale 1972 r. rozpoczęto
próby zmian procesu technologicznego, m. in. przy produkcji
dekstryn (prototyp nowej suszarni ciągłej). O wprowadzonych
zmianach technologicznych i instalacji nowych urządzeń zakłady
nie powiadomiły inspektora pracy. Sprowadzona z importu
(Holandia) mączka ziemniaczana posiadała inną granulację niż
mączka krajowa. W związku z tym występowało silniejsze zapylenie
pomieszczeń dekstryniarni. Istniejąca aspiracja nie była
w stanie wyciągnąć wszystkich pyłów przy maszynach
i urządzeniach… Tyle dokumenty. 22 lutego 1972 r. pod gruzami
budynku dekstryniarni zginęli: Cecylia Bręk lat 58, Jan Bręk
lat 62, Stanisław Dzidek lat 58, Marek Gabler lat 64, Leonarda
Grobelna lat 43, Wanda Grochowina lat 46, Eugeniusz Hetman
lat 42, Gertruda Kotecka lat 40, Jan Krzewiński lat 36, Zofia
Kubiak lat 59, Henryk Kujawa lat 47, Wojciech Markiewicz lat 24,
Jadwiga Mendelska lat 26, Stanisława Michałowska lat 58, Roman
Ostafin lat 40, Tadeusz Sikora lat 36. Na skutek obrażeń
w szpitalu zmarła Janina Kulza lat 39. (Ich nazwiska widnieją
dziś na tablicy pamiątkowej, znajdującej się na pomniku, na
terenie byłych zakładów WPPZ, przy ul. Armii Poznań.) Uroczyste
pożegnanie ofiar odbyło się 26. 02. 1972 r. w świetlicy
zakładowej, z udziałem najwyższych ówczesnych władz resortowych
i partyjnych. Krótko po pogrzebach ofiar na ławie oskarżonych
zasiadło czterech dyrektorów przedsiębiorstwa, (zarzucono im
zaniedbanie obowiązków służbowych i najogólniej mówiąc-
karygodny brak wyobraźni). W lipcu 1973 r. zakończył się proces.
Sąd Wojewódzki w Poznaniu uznał winę i skazał za nieumyślnego
spowodowania lubońskiej tragedii: dyrektora naczelnego-
inż. Tadeusza Bęcia na 3 lata pozbawienia wolności, dyrektora
ds. technicznych- Zdzisława Ostaszewskiego i kierownika Zakładu
Luboń I- na 2 lata, a Konrada Byszewskiego- wicedyrektora
ds. technicznych na 1,5 roku pozbawienia wolności. Sąd
w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że przeprowadzając w końcowej
fazie procesu wizję lokalną w fabryce WPPZ w Luboniu, stwierdził
w jednym z oddziałów takie same zaniedbania, jakie poprzednio
spowodowały wybuch w dekstryniarni… Dziś z wielkiej fabryki przy
ul. Armii Poznań pozostało tylko kilka zabytkowych budynków
i biurowiec zarządu przedsiębiorstwa, które swoją produkcję
przeniosło do fabryki w Stawie. Pomnik upamiętniający tragedię
pracowników „dekstryny” stoi na prywatnym terenie. Może nadszedł
czas, aby przenieść go w inne miejsce? Na przykład na cmentarz
komunalny? Tam rodziny ofiar miałyby łatwiejszy dostęp do
tablicy upamiętniającej ich najbliższych… Na miejscu zdarzenia
wystarczyłoby wmurować specjalną płytę, która znaczyłaby miejsce
i nikomu nie przeszkadzała, tak, jak symboliczne nagrobki królów
w posadzce katedry poznańskiej. Z okazji okrągłej
(35.) rocznicy zdarzenia, Rada Miasta Luboń przyjęła specjalną
uchwałą tekst tzw. „apelu pamięci”. Za słowami niestety nie
poszły czyny. Ofiary „dekstryny” nadal czekają na godne miejsce
w historii miasta…
Opracowała I. Szczepaniak
(dokumenty i zdjęcia archiwalne udostępnił uczestnik akcji
ratunkowej w WPPZ - Stanisław Gensler)
1 << 2
|