Jak Poznań w Luboniu gospodarował…

 

Miasto Poznań kupiło sobie wieś Luboń w roku pańskim 1452, od spadkobierców bogatego mieszczanina, ławnika i rajcy poznańskiego- Mikołaja Strosberga. (Za lubońską majętność Strosberga zapłacono spadkobiercom 500 grzywien w gotowiźnie.) W związku z umową sprzedaży konieczne było oczywiście sporządzenie szczegółowej „inwentaryzacji” wsi, dlatego dziś wiemy dokładnie, w jakim stanie Strosbergowie przekazali wieś Luboń miastu Poznaniowi. W stosownych aktach miasta Poznania zapisano, że na terenie Lubonia stały wtedy dwa młyny (mniejszy-o jednym i większy- o dwóch kołach), które wydzierżawiano zawodowym młynarzom. We wsi był folwark, ze starym dworem, oraz karczma. Ziemię uprawiali kmiecie, którzy dzierżawili najlepsze kawałki gruntu oraz staw rybny, znajdujący się tuż za chałupami. Mimo iż Luboń był obszarowo jedną z największych podpoznańskich wsi, to jednak ziemi uprawnej było tu stosunkowo niewiele (tylko nieco ponad 3 łany-czyli około 60 ha), resztę stanowiły nadwarciańskie łąki, nieużytki, oraz lasy-dzisiejsza Dębina. Poznańscy rajcy rozpoczęli swoje rządy w Luboniu od zmiany statusu wsi. W tym celu wystarali się o przeniesienie jej na prawo niemieckie (dokument nowej lokacji potwierdził 11 lutego 1452 r. król Kazimierz Jagiellończyk). Miasto mogło na tej podstawie oczynszować dzierżawców folwarku, stawu rybnego i młynów. Odtąd Luboń przechodzić zaczął z rąk do rąk a jego dzierżawcami byli głównie bogaci mieszczanie poznańscy. W zachowanych do dziś rejestrach miejskich można znaleźć nazwiska i profesje niektórych dzierżawców. (I tak: od 1456 r. wieś Luboń przez 6 lat trzymał kramarz-Piotr Rewaker, po nim przez lat 10 rajca- Mikołaj Wilda, a od roku 1479 przez kolejne 10 lat wójt- Jan Lubicki, w roku 1626 Luboń wydzierżawiono na 6 lat starszemu cechu rzeźników- Wawrzyńcowi Kossowiczowi, w 1647 r. na 3 lata kupcowi- Janowi Eyberle- krawcowi, od roku 1660 dzierżawę Lubonia objął na 3 lata kupiec Jan Kałkowski- krojownik sukna, w 1687 r. dzierżawcami zostali na 3 lata bracia Jan i Remigiusz Szygowscy- stanu szlacheckiego, a po nich przez 6 lat Stanisław Przedziński, któremu miasto Poznań dało potem wsie: Wildę i Luboń pod zastaw, za pożyczoną gotowiznę. Ostatnimi indywidualnymi dzierżawcami Lubonia byli trzej poznańscy piwowarzy: Ignacy Szperny, Wojciech Suchorski, i Wojciech Libober, po których ziemie Lubonia oddano osadnikom bamberskim.) Z zachowanych dokumentów wywnioskować można, jak mało dzierżawcy mieli wspólnego z pracą na roli i zarządzaniem majątkiem ziemskim. Źle się to odbijało na kondycji gospodarczej wsi. W zamian za roczny czynsz, płacony miastu, posesorzy korzystali, jak wynika z akt, z dwóch lubońskich młynów oraz (z pewnymi ograniczeniami co do wycinki) z lasu, zwanego dziś Dębiną. Niestety, wieś Luboń, z powodu braku ziemi uprawnej, szybko zaczęła przynosić Poznaniowi straty. Kmiecie opuszczali zagrody i przenosili się na korzystniejsze do uprawy tereny, chłopi folwarczni nie mieli pracy, a nakłady, ponoszone przez miasto Poznań na naprawę młynów, oraz utrzymanie zabudowań, zaczęły przekraczać roczne dochody. Straty finansowe skłoniły rajców Poznania do podjęcia decyzji o kolejnej zmianie w systemie gospodarowania wsią Luboń. Zrezygnowano z chłopskiego czynszu dzierżawnego, w zamian obciążając mieszkańców Lubonia pańszczyzną. W dokumencie, spisanym 27 stycznia 1626 r., dotyczącym umowy dzierżawnej Wildy, Lubonia i Górczyna, zawartej z mieszczaninem Wawrzyńcem Kossowiczem, starszym cechu rzeźników z nowych jatek, czytamy (cyt.)…”folwark miejski Wilda, Luboń i Górczyno- wsi także miejskie insze- opustoszone, poprawy potrzebują”… Kossowicz za trzy lata dzierżawy tych dóbr zobowiązywał się zapłacić miastu 13 tysięcy złotych. Ostro zabrał się zatem do podniesienia ich stanu gospodarczego i wyłożył znaczne sumy na remont lubońskiego młyna. Pół roku później, na podstawie aneksu do zawartej wcześniej umowy, został dożywotnim dzierżawcą młyna w Luboniu (cyt.) „ze wszystkimi jego należnościami, także z ogrody i trochą roli i łąki”. (Rachunki, wystawione ręką Kossowicza, znajdujące się w zbiorach Archiwum Państwowego w Poznaniu, dowodzą, że wydał na remont 250 zł, a na spłatę dotychczasowego młynarza 48 złotych.) Miasto Poznań zezwoliło wtedy na wykorzystywanie pracy lubońskich chłopów, do niezbędnych napraw młyna. Z opisów, zawartych w ówcześnie sporządzonych dokumentach, wyłania się dokładny obraz wsi Luboń, zabudowanej drewnianymi domostwami, z których najokazalsze: dwór i młynarzówka, pokryto drewnianymi gontami a pozostałe, w tym także karczmę, słomianą strzechą. Wszystkie budynki mieszkalne miały murowane kominy, osobno w zagrodach stały zabudowania gospodarcze, zasobniejsze domy otoczone były drewnianymi parkanami a uboższe chaty chruścianymi płotami. Na mieszkańcach wsi Luboń spoczywał w tamtym okresie obowiązek odpracowania „na pańskim” 16 dni robocizny sprzężajem -dla kmieci i 18 dni robocizny pieszej -dla zagrodników, (tygodniowo), co oznacza, że wieś zamieszkiwały 34 rodziny uprawiające ziemię, (nie licząc komorników, którzy ziemi nie posiadali). Po upływie pierwszego terminu dzierżawy Kossowicza stan wsi Luboń nie poprawił się, ale i nie pogorszył. Stwierdza to dokument tzw. „rewizji”, sporządzony w czerwcu 1629 r., przez szafarzy miasta Poznania, dlatego posesor utrzymał się w Luboniu przez kolejne trzy lata. Udało mu się sprowadzić do wsi nowych zagrodników, a także wyremontować karczmę przy drodze kościańskiej i należącą do niej stajnię i uczynić z nich gościniec, służący zarówno mieszkańcom wsi, jak i podróżnym. W kolejnej „rewizji”, z czerwca 1632 r., (po zakończeniu dzierżawy) widać, że Kossowicz nie był dobrym administratorem a wieś Luboń, mimo jego formalnych starań, systematycznie pustoszała. Postępującej ruinie można było zapobiec tylko kosztem większych nakładów finansowych. Władze Poznania zdecydowały się na ten krok, mając w zamyśle gospodarcze powiązanie Lubonia i Wildy (gdzie na urodzajnych polach funkcjonował folwark, produkujący znaczne ilości jęczmienia). W 1633 r. zainstalowano w Luboniu koński młyn słodowy (mielcuch) i cały zbiór jęczmienia z wildeckiego folwarku przerobiono na słód piwny. Jeszcze w tym samym roku w Luboniu z uzyskanego słodu wyprodukowano 618 beczek piwa, a pozostałe po produkcji odpady zbożowe przekazano do wildeckiej chlewni. Sukces inwestycji zachęcił władze Poznania do dalszych nakładów. Wkrótce w Luboniu zbudowano kolejny mielcuch i zwiększono produkcję piwa (w roku 1644 wyprodukowano już 1675 beczek piwa). W tym czasie obok mielcuchów we wsi Luboń nadal funkcjonowały dwa młyny zbożowe, co sprawiało, że wieś zdecydowanie zmieniła swój charakter. Luboń stał się wsią przemysłową a jego mieszkańcy zajmowali się przetwarzaniem płodów rolnych, dostarczanych z innych folwarków, należących do miasta Poznania, głównie z Wildy. (Zadziwiające, ale podobna sytuacja gospodarcza powtórzy się na terenie Lubonia po dwustu latach, kiedy pruscy fabrykanci zdecydują się wybudować na terenie ubogiej wsi wielkie fabryki przetwórstwa spożywczego, w tym również słodownię!) W 1647 r. Luboń, w ramach kolejnej dzierżawy, znalazł się w rękach Jana Eyberle, poznańskiego krawca, który dorobił się znacznego majątku jako kupiec. Zapłacił on Poznaniowi za trzyletnią dzierżawę Lubonia, Wildy i Górczyna aż 15 tysięcy złotych a w jego umowie zapisano, że powinien własnym kosztem dokonać napraw chałup i płotów. (Wartość wsi musiała być znacząca, skoro opłata wzrosła aż o 2 tys. zł!) Szafarze miasta Poznania, wizytując Luboń przed oddaniem w ręce dzierżawcy zapisali, że mielcuch i młyn luboński jest „znacznie nadpsuty” i że naprawy wymaga także gościniec. Chociaż dzierżawca nakazane remonty przeprowadził, wkrótce jednak wieś uległa całkowitemu spustoszeniu, za sprawą najazdu szwedzkiego. (Szwedzi wkroczyli do Poznania w 1655 r. Pozostawili po sobie zniszczone doszczętnie wsie. Wypędzono ich dopiero po dwóch latach okupacji.) W aktach miejskich znajduje się zeznanie sołtysa wsi Luboń, Wojciecha Szyszki, sporządzone wiosną 1659 r., gdzie zapisano, że zamieszkałych domów zostało w Luboniu ledwie 13. W 1660 r. dzierżawę zdewastowanej Wildy i Lubonia objął kupiec poznański -Jan Kałkowski, za sumę 12 tys. zł (za trzy lata). Z akt miejskich, zachowanych szczęśliwym trafem w licznych zawieruchach wojennych, możemy się dziś dowiedzieć o smutnym losie ubożejącej systematycznie wsi Luboń, którą porzucali chłopi i pustoszyli obcy najeźdźcy. W 1675 r. wieś zamieszkiwało 44 mieszkańców płci obojga. W dwa lata później liczba ludności zwiększyła się o 6 osób, ale niestety, wkrótce było już znacznie gorzej! W 1693 r. w poznańskiej „Konotacji przedmieściów i wsiów” zapisano: „Wioska Luboń. Kmieci osiadłych 2, zagrodników 3, chałupników 2”, co oznacza, że w sumie pozostało tu ledwie 7 zamieszkałych domów! Kiedy przez Wielkopolskę zaczęła przetaczać się wojna północna (1704 r.) podpoznańskie wsie, w tym także Luboń, całkowicie się wyludniły, pustoszone przemarszami wojsk własnych i obcych, oraz przywleczoną zarazą. Po odbiciu Poznania przez wielkopolskich konfederatów z rąk Sasów (w lipcu 1716 r.) we wsi Luboń nie mieszkał już nikt. W dwa lata potem, w roku 1718, kiedy władze Poznania inwentaryzowały swój stan posiadania i sporządzały bilans strat majątkowych, w aktach miejskich, dotyczących wsi Luboń odnotowano:… ”Nie masz żadnej, tylko miejsce, gdzie wieś była”. Tę dramatyczną sytuację próbowano zmienić, sprowadzając do wsi nowych osadników, choć nie było to łatwe! Aby odbudować wieś, stworzono potencjalnym osadnikom możliwość nowej formy zasiedlenia opuszczonych łanów, sięgając do pomorskich wzorów osadnictwa czynszowego, zwanego olenderskim (od Holendrów, osuszających podmokłe ziemie na Pomorzu). Osady olenderskie tworzyły specyficzne wspólnoty ludzi wolnych. Każda gmina miała prawo do swojego samorządu, z wybieranymi co rok sołtysami i ławnikami. Za terminowe płatności renty odpowiadali tam solidarnie wszyscy osadnicy. Wsie miały prawo do własnej pieczęci, a nawet godła. Nowi osadnicy, starych podpoznańskich wsi, mieli być także ludźmi wolnymi, płacącymi za uprawianą ziemię czynsz, na podstawie dziedzicznych umów i co najważniejsze- nie mieli świadczyć pańszczyzny. Atrakcyjne warunki osadnicze nie mogły same w sobie przynieść spodziewanych rezultatów, ponieważ w opartej na pańszczyźnianej gospodarce Polsce trudno było znaleźć ludzi wolnych. Pewnie dlatego władze miasta Poznania zdecydowały się sprowadzić do swoich wyludnionych wsi niemieckich kolonistów. Rekrutowano ich głównie na podstawie wyznania wiary (tylko katolicy) spośród mieszkańców wolnych mieszkańców Bambergu. Dla nich 1 lipca 1719 r. władze miasta Poznania, na czele z burmistrzem-Maciejem Karolem Florkowskim, wystawiły nowy dokument lokacyjny (już trzeci w historii wsi). Bambrzy –jak ich w Poznaniu nazywano-okazali się skrzętnymi gospodarzami, z dbałością uprawiającymi uzyskaną dziedzicznie ziemię. Zobowiązali się wykonywać prace użyteczne na rzecz miasta Poznania, (wywóz błota i nieczystości kloacznych). Osadnicy, którzy otrzymali w Luboniu dodatkowe korzyści, w postaci pożyczek na zagospodarowanie oraz zwolnienia z opłat na rzecz miasta przez kilka pierwszych lat, później skrupulatnie wywiązywali się ze swoich płatności, co spowodowało, że miasto Poznań zdecydowało się na sprowadzenie w kolejnych latach następnych osadników z Bambergu. W tym samym czasie dokonano, istotnego dla późniejszych zmian osadniczych, wydzielenia znajdujących się na północnym skraju wsi Luboń terenów zalesionych, zwanych dziś Dębiną. Lasy te oddano w długoletnią dzierżawę rajcy miejskiemu i szafarzowi- Michałowi Czenpińskiemu, który w aktach miasta Poznania zapisał się jako założyciel nowej osady, nazwanej od jego nazwiska Dębcem. Podsumowując długi okres, w którym Poznań we wsi Luboń gospodarował, można powiedzieć, że choć była to gospodarka rabunkowa, jednak przyniosła pozytywne rezultaty, w postaci zasiedlenia terenu Lubonia energicznymi osadnikami, którzy wieś w swoich rękach do naszych czasów utrzymali. Pamiątką tego są popularne w naszym mieście nazwiska,(Walter, Szmyt, Remlein, Gensler, Tritt), przywiezione przez sprowadzonych tu kiedyś pracowitych osadników z Bambergu…

I. Szczepaniak

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Plan Poznania z folwarkami z 1780r              Wycinek obejmujący obszar wsi Luboń    

                                                                                                         <do góry