Inne
spojrzenie na wrzesień 1939
Historia, zapisana
w dokumentach, często zmienia oblicze. Przywykliśmy "od zawsze"
wyobrażać sobie Polskę jako ofiarę II wojny światowej, napadniętą przez
wrogie mocarstwo. Czy jest to obraz do końca prawdziwy? Lektura
cytowanych poniżej dokumentów przeczy naszym wyobrażeniom i da uważnemu
czytelnikowi wiele do myślenia...
Dokument 1-gazeta ścienna "Nowiny" nr 40,
Warszawa 9 października 1938 r.
s. 2, art. "Nic o nas bez nas" (cyt.):
"Pod koniec ubiegłego
tygodnia świat, nad którym wisiało
widmo wojny odetchnął z ulgą. Sprawa czechosłowacka została załatwiona
pokojowo. Wypadki ubiegłego tygodnia toczyły się z zawrotną szybkością.
Poniedziałek i wtorek-
dn. 26 i 27 września, to były dnie, kiedy
zdawało się, że wojny nie da się uniknąć.
Rozmowy premiera
angielskiego z kanclerzem Hitlerem nie doprowadziły do porozumienia.
Czechosłowacja, ulegając podszeptom Moskwy, nie chciała
zgodzić się na żądanie postawione przez Hitlera i nie była skłonna do
żadnych ustępstw w stosunku do słusznych żądań
Polski.
Tymczasem na Śląsku Zaolziańskim
ludność polska, doprowadzona do rozpaczy terrorem czeskim, powstała przeciwko najeźdźcy
i nieraz z gołymi rękami rzucała się na uzbrojonych swych
prześladowców. Ziemia Zaolziańska
zbroczyła obficie krwią. W środę, kiedy zdawało się, że upór
rządu czeskiego doprowadzi nie
uchronnie do nowej pożogi wojennej, przyszła z Londynu wiadomość,
że premier angielski Chamberlain zwrócił się do Mussoliniego,
ażeby pośredniczył w sprawie rozwiązania zagadnienia
sudeckiego. Mussolini wyraził zgodę
na spełnienie tej misji. Dzięki
niemu doszło do skutku spotkanie czterech mężów stanu w Monachium,
w Niemczech. Wzięli w nim udział
kanclerz Hitler, Mussolini, premier angielski Chamberlain i szef
rządu francuskiego Daladier. Na konferencji
tej doszło do porozumienia dzięki któremu Europa uniknęła
wojny. Niemcy uzyskali drogą pokojową kraje sudeckie,
na które wojska niemieckie wkroczyły
z dniem 1 października rb. Zajmowanie przyznanych Niemcom terenów ma być
dokonane stopniowo w przeciągu 10. dni. Poza tym konferencja w Monachium
postanowiła, że żądania Polski i Węgier mają być przez Czechosłowację
załatwione w przeciągu 3. miesięcy.
Pokój europejski został w Monachium
uratowany, ale sprawa
polsko-czeska nie została załatwiona. Nas na tej konferencji nikt nie
reprezentował. Uchwały, jakie tam zapadły, nie mogły nas obowiązywać. Bo
Polska nigdy nie pozwoli, ażeby ktoś obcy
decydował w sprawach, które ją
bezpośrednio obchodzą. Prowadzimy
politykę zagraniczną niezależną od takich czy innych wpływów
zagranicznych mocarstw. Nic, co by nas dotyczyło nie może być bez nas
decydowane.
Tymczasem Czesi
w dalszym ciągu prowokowali Polskę i znęcali się nad walczącą o swe
prawa ludnością zaolziańską. W nocy z dn. 28 na 29 września terytorium
polskie zostało gęsto ostrzelane z karabinów maszynowych przez Czechów.
Ta świadoma napaść na Polskę, która
w imię pokoju cierpliwie czekała aż Praga się opamięta, zmusiła rząd
Polski do skierowania kategorycznej noty do rządu praskiego. Nota ta
wręcz żądała od Czechów natychmiastowej odpowiedzi, czy godzą się oni
oddać niezwłocznie zagrabione ziemie. Polska zdecydowana była w razie
odmowy Czechów, zabrać swoją własność siłą.
W sobotę, dn. 10. października okazało się, że rząd czeski ustąpił
i przyjął warunki Polski. Dwa powiaty: cieszyński i frysztacki powróciły
do Polski. Na pozostałych ziemiach, zamieszkałych
przez Polaków, a zajętych przez Czechów przeprowadzony
będzie
plebiscyt.
Obszar powiatów frysztackiego
i cieszyńskiego wynosi około 800 kilometrów kwadratowych powierzchni,
a liczba mieszkańców wynosi
250 tysięcy. Obecnie wojsko
polskie, witane entuzjastycznie przez oswobodzoną ludność polską, obejmuje w posiadanie Rzeczypospolitej
odzyskane tereny.
Niedawne to dni, gdy cały Naród wielkim głosem wołał-
Śląsk musi być nasz.
Nie było różnicy zdań, wszyscy
Polacy brali udział
w manifestacjach, organizowanych przez Obóz Zjednoczę nią Narodowego.
Trzeba przypomnieć, że sprawę śląska Zaolziańskiego
Obóz Zjednoczenia Narodowego wysunął już w czasie obchodów sierpniowych,
mobilizując opinię społeczną. Zwyciężyła wola Narodu, Śląsk wrócił do
Polski. Obóz Zjednoczenia Narodowego,
wysuwając hasło obronności i nawołując do zgody i jedności dobrze przysłużył się sprawie Zaolzia.
Zwyciężają silni i ufni, zwyciężają
zdyscyplinowane, karne narody.
Naród Polski w tych dniach wykazał
swą siłę i moc, skupiając się
przy Armii, rękojmi naszej potęgi."
Dokument nr 2-tekst
:"Rezolucji" mieszkańców gminy Żabikowo z dnia 25. 09. 1938 r.
(cyt.)
"Obywatele Gminy
Żabikowa powiatu poznańskiego zebrani na wiecu manifestacyjnym w dniu
25. września 1938 r. uchwalili wśród ogólnego entuzjazmu następującą
rezolucję: Dzielnym i zahartowanym w boju naszym rodakom za Olzą ślemy
słowa pokrzepienia i otuchy Oświadczamy uroczyście, że jak tutejsza
Gmina tak cały Naród Polski stoi za nimi niezłomnie w ostatnim etapie
o zupełny powrót do Macierzy. Zwracamy się z mocnym i stanowczym apelem
do naszego Ukochanego Wodza Narodu oraz do całego Narodu Polskiego,
domagając się podjęcia wszelkich kroków i użycia całej siły, aby
wreszcie Śląsk zaolziański wraz ze Spiszem i Orawą został bezzwłocznie
Rzeczypospolitej Polskiej zwrócony, bowiem do niej tylko należy. Chwila
oswobodzenia naszych Rodaków zza Olzy nadeszła. Panie Marszałku
meldujemy posłusznie, że jesteśmy gotowi stanąć zawsze pod Twoje rozkazy
chociaż byśmy mieli ponieść największe ofiary!"
Rok później był wrzesień 1939 roku i Polska rzeczywiście
poniosła największą ofiarę...Tekst dokumentów ilustrujemy zachowanymi
fotografiami, przedstawiającymi żabikowskich członków organizacji ONR
(Obozu Narodowo Radykalnego), która tuż przed wojną organizowała wiece
propagandowe. Członkowie Obozu na przemarszach byli jednolicie po
ubierani w piaskowe koszule z koalicyjkami, nieśli szturmówki, szli
bojowo, sprężyście. Jednym z ich symboli był "Szczerbiec"-miecz
Chrobrego, wpięty w klapę marynarki lub umieszczony na czapce...Klęska
wrześniowa nie była tylko "chichotem historii", ale zwykłą konsekwencją
polityki międzynarodowej ówczesnego państwa polskiego. Od tamtej pory
minęło już 69 lat, jednak słuchając wypowiedzi naszych współczesnych
"mężów stanu" można odnieść wrażenie, że dla nich czas się
zatrzymał...Przysłowie mówi: "historia kołem się toczy". Miejmy
nadzieję, że jeszcze tym razem nie spotka nas równie tragiczna powtórka!
I. Szczepaniak
|