Zwykły
bohater września 1939
Leon Burzyński z Żabikowa
(Z okazji 80-rocznicy wybuchu II
wojny światowej)
A lato było piękne
tego roku….napisał poeta
Konstanty Ildefons Gałczyński
po smutnej klęsce wojny obronnej 1939 r.
("Pieśń
o żołnierzach z Westerplatte"). Społeczeństwo polskie wierzyło,
że jesteśmy „silni, zwarci, gotowi” i „ nie oddamy nawet guzika”
hitlerowskim hordom, domagającym się „korytarza” przez Polskę
(z Niemiec do Wolnego Miasta Gdańska). Wkrótce kilka
wrześniowych dni zweryfikowało ów polski sen o potędze
militarnej i przyniosło 5 lat okupacji, której okrucieństwa dziś
nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. W 80-rocznicę tamtych
wydarzeń powinniśmy pamiętać o żołnierzach, którzy we wrześniu
1939 r. poszli bronić naszej Ojczyzny, wierząc, że ich walka
będzie skuteczna, o zwykłych bohaterach ,takich, jak Leon
Burzyński z Żabikowa...
Urodził
się 27. 05. 1912 r. w Krzyżownikach. Tuż po zakończeniu I wojny
światowej jego rodzice przeprowadzili się bliżej Poznania, do
wsi Żabikowo, gdzie Leon ukończył szkołę powszechną (SP1) i był
później znaczącym zawodnikiem sekcji lekkoatletycznej
miejscowego gniazda „Sokoła”. W październiku 1933 r., jako
20-letni już ślusarz, Leon Burzyński został powołany do służby
wojskowej w 25. pułku Ułanów Wielkopolskich, w szwadronie
CKM-Prużany, w województwie poleskim (Prużana to dziś miasteczko na
Białorusi), gdzie służył do 26. 09. 1935 r. W cywilu, jako
rezerwista, przypisany został następnie do 7 Pułku Strzelców
Konnych w Poznaniu. To właśnie do tej jednostki, stacjonującej
wówczas w Biedrusku, został powołany w czasie alarmowej
mobilizacji, w sierpniu 1939 r.
7 Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich wchodził w skład
Wielkopolskiej Brygady Kawalerii pod dowództwem gen. Romana
Abrahama.
II wojna światowa
rozpoczęła się w okolicach Poznania dokładnie 1 września 1939 r.
W samo południe nad
stolicę Wielkopolski niespodziewanie nadleciały wrogie samoloty
(31 bombowców Heinkel-111, osłanianych przez eskadrę myśliwców
Me109.)
Pierwsze bomby spadły na
lotnisko w Ławicy, lotnisko polowe w Komornikach, dworzec
kolejowy w Poznaniu i poligon w Biedrusku. To właśnie wówczas
cekaemista Leon Burzyński przeżył pierwsze lotnicze
bombardowanie. Następnego doświadczył już walcząc w słynnej
Bitwie nad Bzurą.
(Dokument
poświadczający powołanie rezerwisty L. Burzyńskiego do Biedruska
)
Armia Poznań,
w składzie: 2 brygady kawalerii: Wielkopolska Brygada Kawalerii
(15. Pułk Ułanow Poznańskich, 17. Pułk Ułanów Wielkopolskich
i 7. Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich, pod dowództwem
gen. bryg. R. Abrahama), Podolska Brygada Kawalerii (6 Pułk
Ułanow Kaniowskich, 9. Pułk Ułanów Małopolskich i 14 Pułk Ułanów
Jazłowieckich, po dowództwem płk dypl. Leona Strzeleckiego),
Poznańska i Kaliska Brygada Obrony Narodowej, 7. Wielkopolski
Pułk Artylerii Ciężkiej, 2 pociągi pancerne oraz 5 batalionów
strzeleckich i ciężkich karabinów maszynowych, nie
przygotowywała się do obrony Wielkopolski. Wbrew chęci swego
dowódcy, gen. Tadeusza Kutrzeby, za to zgodnie z polskimi
planami strategicznymi, od pierwszych dni wojny wycofywała się
bez walki na wschód. Żołnierze nie rozumieli, dlaczego mają
uciekać przed wrogiem… Dowódca armii miał świadomość, że traci
cenny czas, musiał jednak z każdą ważną decyzją czekać na zgodę
marszałka E. Śmigłego-Rydza, który w tym czasie opuszczał już
granice Rzeczypospolitej…
(
Na zdjęciu : Leon Burzyński, pierwszy z prawej, na kursie CKM w Prużanie,
1934 r.)
Wreszcie jednak,
8 września1939 r. generał T. Kutrzeba uzyskał zgodę na rozkaz do
natarcia, który brzmiał bardzo zwięźle: ”uderzeniem z północnego
brzegu Bzury w ogólnym kierunku na Stryków rozbić przesłonę
nieprzyjaciela...”..Wielkopolska Brygada Kawalerii, w oddziałach
której znajdował się Leon Burzyński, od wschodu ubezpieczała
polskie natarcie. Ruszyła do walki w późnych godzinach nocnych
z zadaniem zajęcia linii Sobota-Walewice-Bielawy. W Walewicach
zaciekle bronił się zaskoczony akcją niemiecki 26. pułk
z 30. hanowerskiej dywizji piechoty. Wczesnym rankiem brygada
przerwała linię niemieckiej obrony, okupując to dużymi
stratami. W południe została niestety odcięta od Bzury i Armii
Poznań, straciła też kontakt z 14. dywizją piechoty, mimo to
uderzyła na Głowno. To tam Leon Burzyński na szosie, rankiem 9. 09. 1939 r. po całonocnej walce ze
zmotoryzowanymi oddziałami hitlerowskimi, które przerwały front,
stracił pod bombami kilku kolegów i został zdany na własny los.
Nie rzucił jednak broni, wierzył, że wojnę musimy wygrać. Wraz
z innymi żołnierzami z rozbitych polskich oddziałów postanowił
przedzierać się do Warszawy. Do stolicy dotarł wieczorem
10. 09. 1939, w momencie organizowania obrony. Natychmiast
zgłosił się pod rozkazy. Został żołnierzem poznańskiego Baonu
Wartowniczego nr 72, (kompania 2, pod komendą kapitana Józefa Ciszyńskiego). Baon poznański już wkrótce zażarcie bronił Pragi,
od strony Brudna. Hitlerowcy musieli doceniać męstwo
wielkopolskich żołnierzy, ponieważ jak wspominał później
L. Burzyński po złożeniu broni nie wzięli poznaniaków do
niewoli, lecz pozwolili im opuścić Warszawę na warunkach
honorowych i udać się do domów, gdzie mieli zameldować się
władzom okupacyjnym. Niestety, nie dali Polakom tych gwarancji
na piśmie…W okolicach Sochaczewa powracających
zatrzymano, by już jako jeńców, pod eskortą, odprowadzić do
Poznania. Leon Burzyński nie miał zamiaru zostać w niewoli.
W Swarzędzu zdołał zbiec konwojentom i wrócił do rodzinnego domu
w Żabikowie. W czasie okupacji w ramach nakazu pracy zatrudniony
został w Poznaniu jako ślusarz, w niemieckiej firmie Roswan-Knauer, gdzie nawiązał kontakt z angielskimi jeńcami.
W maju 1944 r. został za
to aresztowany przez gestapo i umieszczony w więzieniu przy ul.
Młyńskiej (Skazano go na 3 lata więzienia „za wrogą działalność
przeciwko III Rzeszy”). Na szczęście wojna nie trwała już długo.
W styczniu 1945 r. kiedy do Poznania zbliżyli się Rosjanie, Leon
Burzyński, który spędził w więzieniu zaledwie 6 miesięcy, został
wraz z innymi więźniami ewakuowany. 25. 01. 1945 r. pod Nowym
Tomyślem podjął śmiałą próbę ucieczki, wykorzystując sprzyjającą
okoliczność noclegu w stajni jakiegoś gospodarstwa. Udało mu
się. Wracając do Żabikowa, rankiem 26.01.1945 r., w Głuchowie
trafił już na rosyjskie wozy pancerne. Przed wieczorem dotarł do
domu.
Po wojnie uhonorowano Go
Medalem za Warszawę (3. 06. 1947 r.), oraz „Odznaką Grunwaldzką”
i Medalem Zwycięstwa i Wolności.
Opr. I. Szczepaniak
(Zdjęcia
i dokumenty z archiwum rodzinnego Danuty Ignaczak, córki Leona
Burzyńskiego.
)
|