Pies uratował lubońską firmę ostrzegając przed
podpalaczem!
Spalenie
specjalistycznego samochodu, salonu trumien, a nawet pożar
sąsiednich nieruchomości – to wszystko mogło nastąpić w efekcie
zbrodniczego podpalenia, do którego doszło w Luboniu
w poniedziałkową noc, 7. 04. 2014 r. Gdyby nie czujność psa rasy
Collie, należącego do Państwa B. H. D. Łopińskich,
celowo podłożony ogień mógł strawić mienie o znacznej wartości.
Pies, zamknięty na małym podwórzu, gwałtownym ujadaniem zbudził
swoich właścicieli. Było około 1 w nocy. To wtedy na posesję
firmy „Memento Mori” zakradał się ktoś z zamiarem podpalenia
samochodu. Podpalacz był dobrze przygotowany do zaplanowanej
akcji, musiał wiedzieć, że na całej posesji nie ma alarmu.
W foliowej reklamówce przyniósł szmaty, nasączone łatwopalnym
płynem. Umieścił je na masce i pomiędzy kołami zaparkowanego na
podjeździe samochodu, szybko podpalił. Spłoszony szczekaniem
uciekł. Zanim psi alarm wyrwał właścicieli z głębokiego snu
podpalacz był już daleko. Państwo Łopińscy prosto z łóżek
wybiegli przed dom. Zdołali jednak ugasić ogień gaśnicą
i zapobiec większym stratom (własnym oraz sąsiedzkim).
W zbiorniku podpalonego samochodu było 60 litrów paliwa. Wybuch
mógł szybko rozprzestrzenić pożar na pobliskie zabudowania. Na
szczęście do tego nie doszło. Wczesnym rankiem na miejsce
zdarzenia przybyły policyjne służby. Zabezpieczono ślady. Sprawę
podpalenia bada biegły z dziedziny pożarnictwa. Nie wiadomo na
razie, czy uda się wykryć sprawcę, bądź sprawców tego czynu, bo
motywy działania to osobna kwestia do wyjaśnienia. Na terenie
firmy „Memento Mori” zainstalowano miejscowe zabezpieczenia
alarmowe. Właściciele nie kryją swej wdzięczności dla wiernego
psa. Za skuteczność nagrodzili go ulubionymi przysmakami. Było
za co! Przy okazji warto powiedzieć, że owczarki szkockie
to psy bardzo inteligentne, przywiązane do swojej rodziny, łatwo
przystosowujące się, wierne i posłuszne. Nie są agresywne, ale w
razie potrzeby gotowe do obrony. Wrodzona nieufność wobec obcych
czyni z nich dobrych stróżów. Tak właśnie było w tym konkretnym
przypadku. Opr. M. Rybarczyk
|