REKLAMA
<powrót zakladka

 

Marszałek Województwa Wielkopolskiego Marek Woźniak wręczył nagrody laureatom

XVII Konkursu Dziennikarskiego

„Wielkopolska obywatelska,

 dziennikarka „Echa Lubonia” wśród nagrodzonych!

 

 

31 października 2016 r. Marszałek Województwa Wielkopolskiego Marek Woźniak wręczył nagrody laureatom XVII Konkursu Dziennikarskiego „Wielkopolska obywatelska – Wielkopolska europejska. 1050. rocznica Chrztu Polski”.

Nagrody otrzymali dziennikarze, którzy poprzez swoje publikacje przyczynili się do promocji, przypadającej w tym roku 1050. rocznicy Chrztu Polski - wydarzenia, które odegrało kluczową rolę w kształtowaniu polskiej państwowości. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego, w ramach wernisażu mobilnej, multimedialnej wystawy pt. „Polska w Europie. Wszystko zaczęło się 1050 lat temu w Wielkopolsce”.

W XVII Konkursie Dziennikarskim „Wielkopolska obywatelska – Wielkopolska europejska. 1050. rocznica Chrztu Polski” przyznano 4 nagrody:

I miejsce przyznano Piotrowi Świątkowskiemu, z Merkurego Polskie Radio, autorowi audycji „Awanturnik Wichmann” - za pomysł, warsztat, atrakcyjną formę i niebanalną treść.

II miejsce otrzymała Izabella Szczepaniak z gazety internetowej „Echo Lubonia”, za felieton pt. „Ziemia Lubońska 1050 lat temu (z okazji jubileuszu Chrztu Państwa Polskiego)”. W uzasadnieniu Jury czytamy:  Za odwagę podjęcia lokalnych wątków i pokazanie ich na tle historii początków państwa polskiego.

III miejsce ex aequo przyznano: Adamowi Górczewskiemu z radia RMF FM, za relacje w serwisie informacyjnym pt. „Wielka Sobota – 1050. rocznica Chrztu Polski” oraz Stanisławowi Wrykowi z Polsat News, autorowi reportażu pt. „Tajemnice Chrztu Mieszka”, za atrakcyjny sposób przedstawienia tematu. Nagrodę finansową, zgodnie z zapisami regulaminu, podzielono na dwie równe części.

Wystawa pt. „Polska w Europie. Wszystko zaczęło się 1050 lat temu w Wielkopolsce”, przedstawia Wielkopolskę jako kolebkę polskiej państwowości i chrześcijaństwa w Polsce. Powstała na zlecenie Samorządu Województwa Wielkopolskiego. Była już prezentowana w Pradze, Goerlitz, Lipsku, Dreźnie i Berlinie, gdzie cieszyła się dużym powodzeniem.

 - Chcemy dołożyć jeszcze jedną cegiełkę do obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski – powiedział otwierając wystawę Marszałek Marek Woźniak. Przypomniał także, że ekspozycja będzie prezentowana w Brukseli, z okazji Dnia Świętego Marcina.

 - Myślę, że doskonale wpisze się w wieczór z Wielkopolską w Brukseli  - powiedział Marszałek.

W specjalnym namiocie sferycznym, na 10 ekranach LCD, można obejrzeć film z wykorzystaniem grafik, reprodukcji historycznych obrazów, specjalnie przygotowanych animacji i scen batalistycznych oraz materiały multimedialne, przedstawiające eksponaty w technice 360 stopni. Ścieżki audio do materiałów odtwarzane są systemie Silent Event.

Wystawa potrwa od 2 do 10 listopada 2016 r. (pn. – pt.), godz. 9.00 – 17.00, w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego w Poznaniu, przy Al. Niepodległości 34, w holu, na I p.

Wszystkich chętnych zapraszamy do darmowego zwiedzania.

Przypomnijmy, że Sejmik Województwa Wielkopolskiego, podczas kwietniowej uroczystej sesji, podjął uchwałę w sprawie przyjęcia apelu z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polsk,i o godne uczczenie tego szczególnego w dziejach Polski wydarzenia.

Info. i foto. Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego w Poznaniu

Biuro Prasowe /Anna Parzyńska – Paschke/

 

Poniżej przytaczamy nagrodzoną publikację

 

 

Ziemia Lubońska 1050 lat temu

(Z okazji jubileuszu chrztu państwa polskiego)

 

    Było to dawno, dawno temu. Na terenie zajętym przez słowiańskie plemię Polan (czyli na obszarze historycznej Wielkopolski) zaczęły się już tworzyć struktury władzy, zapowiadające przyszłe państwo… Tutaj, około 700 r. swoją osadę na wysepce, w odnogach Warty i Bogdanki, na obecnym Ostrowie Tumskim, założył ktoś, noszący imię Poznan. To imię utrwaliło się w nazwie dzierżawczej, zachowanej do dziś w formie „Poznań”, nadanej później obronnemu piastowskiemu grodowi. W „zasięgu sygnału ostrzegawczego” grodu Poznana, niejako pod jego ochroną, znalazła się wówczas pobliska nadwarciańska osada otwarta, założona w tym samym czasie przez Polanina o imieniu Lubom. Jego ród osiadł nad brzegiem Warty kilka kilometrów dalej, pracowicie oczyścił z prastarej puszczy i zagospodarował na swoje potrzeby znaczny obszar ziem, rozciągających się na lewym brzegu rzeki, a Lubom również utrwalił swe imię w nazwie osady, znanej nam dziś jako „Luboń”...

  Skąd o tym wiemy? Po pierwsze- z badań wielkiego polskiego językoznawcy Aleksandra Bruknera, który dowiódł, że odimienne nazwy polskich miejscowości, odpowiadające na pytanie „kto posiada?” są chronologicznie najwcześniejsze i odnoszą się do okresu przedpiastowskiego. Dlatego też sądzić możemy, że zarówno początki grodu Poznana jak i osady Luboma wiążą się z tym samym okresem dziejowym.

Po drugie- mamy na to niezbite dowody archeologiczne.

W styczniu 1939 r. robotnicy, zatrudnieni przy kopaniu stawów infiltracyjnych dla poznańskich wodociągów, natrafili na ślady pradziejowego osadnictwa w dzisiejszym Dębcu, który kiedyś był integralną częścią średniowiecznych włości lubońskich. (Znalezisko znajdowało się na lewym brzegu Warty, na wysokości Wielkiej Starołęki, tu, gdzie dziś przebiega autostrada.) Tuż przed II wojną światową znalezisko zbadała w trybie ratowniczym dr Aleksandra Karpińska, z Muzeum Prehistorycznego w Poznaniu, określając czas funkcjonowania osady na około 400 lat, czyli od VII do XI w. n. e.). W trakcie wykopalisk znaleziono pozostałości ziemianek (z początków osadnictwa VII-VIII w.) oraz chat słupowych (z okresu późniejszego, IX-XI w.). Poszczególne warstwy osadnicze nosiły wyraźne ślady spalenia a ostania z nich, datowana około XI wieku, była zasypana grubymi namułami rzecznymi, świadczącymi o całkowitym porzuceniu osady przez mieszkańców. Prócz licznych fragmentów naczyń glinianych, charakterystycznych dla wczesnego średniowiecza, oraz kości zwierzęcych, na badanym stanowisku znaleziono również gliniane przęśliki, ostrogę żelazną, osełki kamienne oraz nóż żelazny, ze zwęgloną drewnianą oprawą. Ostroga z Lubonia, datowana na VII w. n. e., dała badaczom podstawę określenia początku osady lubońskiej na ten właśnie okres.

  Co można jeszcze wyczytać z archeologicznych informacji?

Wiedząc, że w okresie wczesnohistorycznym przestrzeń użytkowana rolniczo, niezbędna dla utrzymania stałego osadnictwa w danym rejonie, ze względu na niskie plony, musiała być stosunkowo duża, możemy odtworzyć hipotetyczny „obszar działania” rodu, któremu przewodził Polanin Lubom.

Dla wyżywienia stałych mieszkańców osady i hodowanych zwierząt domowych ród musiał pozyskać wokół siedliska rozległe grunty uprawne, co wymagało uciążliwego karczunku lasów i oczyszczenia poręb metodą wypaleniskową. Popiół z wypalanych karczowisk użyźniał ziemię i gwarantował na pewien czas dobre plony, po czym grunt należało opuścić i pozwolić ziemi przez kilka lat „odpocząć”. W praktyce oznaczało to karczunek kolejnej połaci lasu i dalsze rozszerzanie terenów zajętych rolniczo. (Aby uniknąć sąsiedzkich waśni granice rodowego terytorium znakowano w puszczy odpowiednimi nacięciami, z których później wykształciły się polskie herby rycerskie.)

Ród Poznana ulokował się, jak wiemy, po prawej stronie Warty. Tam, w naturalnie obronnym miejscu, na przeprawie, u zbiegu kupieckich szlaków wodnych i lądowych, Piastowie, będący potomkami Poznana, zbudowali ważny gród strażniczy. Ród Luboma zajął lewobrzeżne tereny nadwarciańskie, rozciągające się wzdłuż rzeki aż po naturalną granicę, jaką na południu stanowiła niewielka rzeczka Wirenka, za którą znajdowały się już tereny podległe rodowi Pościka, założyciela osady, zwanej później od jego imienia „Pościkowem” (dziś Puszczykowo). Archeolodzy ustalili, iż osada lubońska zabudowana była przestronnymi, drewnianymi chatami o konstrukcji zrębowej. Otaczało ją ogrodzenie, w formie plecionkowego płotu. W osadzie mieszkały zapewne rodziny, blisko spokrewnione ze sobą, wspólnie użytkujące wykarczowaną ziemię. Słowianie Zachodni znali już w tym czasie efektywne sposoby uprawy ziemi. Stosowali system trójpolowy (polegający na podziale pól na trzy części, z których jedną obsiewano zbożem ozimym, drugą jarym a trzecia część pozostawiana jako ugór, służyła za pastwisko). Na polach jako siłę pociągową wykorzystywano głównie bydło (woły, rzadziej krowy). Konie, otaczane przez Słowian szczególną czcią, rzadko ciągnęły radła bo rezerwowano je, jak byśmy dziś powiedzieli, dla specjalnych celów (na reprezentacyjne wyjazdy i wyprawy wojenne). Ostroga, znaleziona w Luboniu podczas wykopalisk oznacza, że ówcześni mieszkańcy tej osady posiadali konie. Byli to więc wojowie, którzy zapewne brali udział w wojennych wyprawach.

   Z przekazów kronikarskich wiemy dziś, że przez cały IX wiek trwały w plemieniu Polan wewnętrzne walki. Echa tych walk pobrzmiewają w legendzie o złym Popielu, którego myszy zjadły i o dobrym Piaście- Kołodzieju, który później stanął na czele plemienia. Historycy twierdzą, że legenda w swoisty sposób opisuje i uzasadnia krwawą rozprawę z rodem Popielidów, pozbawienie ich przywództwa nad Polanami i przejęcie władzy zwierzchniej przez ambitny ród Piastów. To zwycięscy Piastowie stworzyli pierwszą nieformalną dynastię w powstającym państwie Polan, otworzyli swoim pobratymcom niezwykłe perspektywy życiowe, prowadząc ich na podbój sąsiednich plemion by mogli korzystać z wojennej grabieży…Warto wspomnieć, iż wymiernym zyskiem wypraw wojennych byli dla Polan brańcy, czyli ludzie wzięci do niewoli. Polanie osadzali brańców w swoich włościach i kazali im uprawiać ziemię, sami zaś doskonalili się w wojennym rzemiośle. Tak rosła zamożność plemienia i wzrastała siła dynastii Piastów. Pod wodzą Piastów Polanie stali się szybko bardzo sprawnymi wojownikami. Z nich rekrutowała się później rycerska elita społeczeństwa Polski średniowiecznej.

   Przez kolejne wieki karczowiska Luboniów coraz mocniej wdzierały się w wyżej położone gęstwiny lasu i zmieniały puszczę w pola uprawne, jednak, co potwierdziły badania archeologiczne, przez ponad 300 lat rodowcy nie opuszczali swego raz wybranego siedliska. Dlaczego? Być może dlatego, że bliskość Warty, w razie niebezpieczeństwa, pozwalała mieszkańcom na szybką ucieczkę łodziami z zagrożonego terenu? Lub też dlatego, że ród Luboniów pełnił jakąś szczególną rolę u boku pierwszych Piastów w grodzie poznańskim i z tego powodu niezbędna była bliskość wodnego szlaku komunikacyjnego? Tę ostatnią przyczynę umiejscowienia lubońskiej osady zdają się potwierdzać wcześniejsze znaleziska archeologiczne, dokonane na terenie Ziemi Lubońskiej, przy okazji prowadzenia przez miasto Poznań publicznych robót ziemnych w 1937 r. Na odkrytym wówczas cmentarzysku szkieletowym, datowanym na podstawie wyposażenia grobów na X-XI w. n. e., badacze znaleźli unikatowe, niezwykłe kosztowne okazy importowanej broni. Z lubońskiego cmentarzyska pochodzi topór żelazny (należący do typu halabard), zdobiony bogatą ornamentyką w technice inkrustacji srebrem i miedzią, z wyobrażeniem konika na żeleźcu oraz frankoński grot oszczepu „ze skrzydełkami” (tego samego typu, co włócznia św. Maurycego, którą w roku 1000 miał, według przekazów kronikarskich, w czasie zjazdu gnieźnieńskiego, podarować Bolesławowi Chrobremu sam cesarz Otton III). Na taką broń, w tamtych czasach, mogli sobie pozwolić tylko wyjątkowo mężni wojownicy (na zasadzie zdobytych łupów wojennych), albo też ważni współpracownicy władcy (na zasadzie darów, będących wynagrodzeniem zasług). Takiej wartości bronią nie handlowano. Jak wynika z chrześcijańskiego (szkieletowego) obrządku pogrzebowego, według którego pogrzebano zmarłych, ród Luboniów musiał przyjąć chrzest wraz ze swym władcą (966 r.). Z tego powodu zapewne zaprzestano na Ziemi Lubońskiej grzebania zmarłych według słowiańskiego zwyczaju (czyli po uprzednim spopieleniu ciał na stosach). To również wskazuje na ścisłą współpracę Luboniów z dworem pierwszego historycznego władcy Polski. Chrzest Polski nie był przecież wyłącznie deklaratywnym przyjęciem nowej wiary, lecz stanowił wstęp do szeroko zakrojonych zmian wewnątrzplemiennych, stanowiących ideową podstawę dla wprowadzenia feudalnej władzy w kraju Polan.

   Chrześcijaństwo przyniosło z sobą istotne zmiany zasad funkcjonowania społeczeństwa plemiennego. Otóż w czasach pogańskich władca był uznawany za „pierwszego pomiędzy równymi”. Posiadanie wszelkich dóbr materialnych, w tym także ziemi, zależało zatem wyłącznie od jego osobistych zdolności i potęgi rodu, z którego się wywodził. Chrześcijaństwo wprowadzało obcą Słowianom hierarchię społeczną, według której władca stawał się suwerenem, wybrańcem Boga na ziemi, z woli Boga sprawującym swoją przywódczą funkcję. Bezpośrednim skutkiem przyjęcia tej ideologii była utrata rodowych praw do ziemi. Chrześcijański władca stawał się bowiem dysponentem całej, objętej granicami państwa ziemi i tylko z jego rąk można było uzyskać przywilej użytkowania określonego terytorium, zwany lennem. Ród Luboniów musiał cieszyć się wyraźną przychylnością, a może nawet przyjaźnią pierwszych Piastów, ponieważ nigdy nie utracił prawa do posiadanego obszaru ziemi, obejmującego pola uprawne i „zapas” lasu, przeznaczony pod przyszłe karczunki.

Należy pamiętać, że dla młodej dynastii plemiennej jaką byli Piastowie, akceptacja ze strony poszczególnych rodów plemienia miała wielkie znaczenie. Synowie rodów polańskich od początku stanowili zatem trzon drużyny książęcej, z której rekrutowali się później dowódcy wojsk, wyruszających na podbój sąsiednich krain. Sami Piastowie byli bardzo wojowniczą dynastią. W ciągu IX i X wieku drogą podboju lub uzależnienia zdołali opanować cały obszar dzisiejszej Polski środkowej: Wielkopolskę, Mazowsze, Ziemię Chełmińską, Łęczycko-Sieradzką. Zjednoczenie plemion polskich ułatwiła Piastom bliskość języka, kultury i obyczajów ludności żyjącej na wymienionych obszarach. Niemniej znaczącym argumentem była również siła militarna plemienia Polan, reprezentowana przez dobrze uzbrojone i wyszkolone formacje konnych i pieszych wojowników. Mieszko I, za swego panowania, potrafił doprowadzić do całkowitej konsolidacji plemion słowiańskich na obszarze między Odrą (na zachodzie) i Bugiem (na wschodzie) oraz między Bałtykiem (na północy) a Karpatami i Sudetami (na południu)-czyli na całym obszarze dzisiejszego państwa polskiego. Chrzest był fundamentem dla tworzonej struktury państwowej. Syn i następca Mieszka I, Bolesław Chrobry, wyruszył ze swymi wojskami znacznie dalej poza ojcowskie terytorium. Wówczas polańscy wojowie wkroczyli do Czech, gdzie na krótko Bolesław Chrobry zasiadł na królewskim tronie oraz do Kijowa, gdzie Chrobry, według legendy, na bramie wjazdowej wyszczerbił swój miecz, nazywany odtąd „Szczerbcem”. Wojowie, którzy wyruszali z piastowskimi książętami na wielomiesięczne wyprawy wojenne, pozostawiali swoje rodziny w osadach otwartych, w pobliżu warownych grodów. Z wojennych wypraw drużynnicy zwycięskiego księcia przywozili bogate łupy i liczne gromady brańców, traktowanych jak cenna siła robocza. To niewolni, pod nieobecność swoich panów, karczowali nowe obszary puszczy, zajmowali się produkcją smoły i dziegciu, chowem świń (dlatego z czasem zaczęto ich nazywać smardami, czyli „śmierdziuchami”).

   Akceptacja dla nowo wprowadzonej wiary, przychylność dynastii piastowskiej, rosnąca zamożność, to wszystko być może stało się powodem wzrostu znaczenia (w wiekach IX i X) a następnie upadku rodu Luboniów (w połowie XI wieku).

Widomym świadectwem tragedii, która przed wiekami rozegrała się w lubońskiej osadzie, jest gruba warstwa spalenizny, odkryta przez archeologów w ostatnich badanych nawarstwieniach kulturowych, datowanych na połowę XI wieku, po których nie było już kontynuacji osadnictwa. Właśnie w tym czasie, po śmierci pierwszego historycznego króla Polski, Bolesława Chrobrego, młodym państwem piastowskim wstrząsały bardzo dramatyczne wydarzenia, związane z walkami o tron. Wiemy o tych faktach z historii. Z dynastycznych waśni skwapliwie skorzystali niechętni Piastom poddani a przede wszystkim wrogowie zewnętrzni. Na Mazowszu wybuchła tzw. „reakcja pogańska”, której przywódcą był niejaki Masław- pełniący z woli Mieszka II (syna Bolesława Chrobrego) funkcję cześnika (zarządcy) w tej dzielnicy. Bunt przeciw chrześcijaństwu, wprowadzonemu siłą przez Piastów, miał u podstaw opisywane już, a krzywdząco odczuwane przez rody słowiańskie, kwestie własności ziemi. Buntownicy złupili książęce grody i wygnali z kraju syna i następcę Mieszka II, księcia Kazimierza. Przez Polskę najpierw przetoczyła się prawdziwa wojna domowa (rok 1037) a po niej kraj spustoszył najazd wrogich wojsk, pod wodzą księcia czeskiego- Brzetysława (rok 1038). Brzetysław zdobył wówczas główne ośrodki władzy piastowskiej w Poznaniu i Gnieźnie. Właśnie wtedy Czesi wywieźli z Gniezna cenne relikwie św. Wojciecha. Wspaniałe grody piastowskie zostały spalone, kamienne świątynie w Poznaniu i Gnieźnie zrabowane, całą ludność grodu w Gieczu wzięto do niewoli i przesiedlono do Czech. Kronikarz czeski, Kosmas, pozostawił do naszych czasów barwny opis ogromnych skarbów, jakie Brzetysław przywiózł z tej zwycięskiej wyprawy… Czy to przypadek, że właśnie w tak dramatycznym okresie z siedliska rodu Luboniów zostało tylko smutne pogorzelisko? Z całą pewnością nie!

    Nie możemy autorytatywnie stwierdzić, z czyjej ręki Lubonie ponieśli taką stratę, znaczącą dla przyszłości rodu. Nie da się jednoznacznie ustalić, czy na ich osadę napadli zbuntowani poganie, czy też dzielni Lubonie stawili opór wojskom czeskiego księcia Brzetysława, maszerującym na poznański gród. Faktem pozostaje, że ród Luboniów stracił wtedy swoje społeczne znaczenie i chociaż jego potomkowie pozostali w warstwie herbowego rycerstwa, to nie odzyskali już szans na prominentne stanowiska ani w kraju, ani w regionie.

Co mówią na temat domniemanego starcia zbrojnego znaleziska archeologiczne? Trzeba przyznać, że bardzo wiele! Cmentarzysko w Luboniu zostało odkryte w kwietniu 1937 r., przy okazji szeroko zakrojonych robót ziemnych, przy budowie stawów infiltracyjnych dla poznańskich wodociągów miejskich. (Były to wspominane już roboty publiczne, finansowane przez Fundusz Pracy Miasta Poznania.)

Badania ratownicze w miejscu niespodziewanego odkrycia prowadzili archeolodzy z działu przedhistorycznego Muzeum Wielkopolskiego –panowie Łukasiewicz i Borski, pod naukowym nadzorem prof. Józefa Kostrzewskiego. Systematycznie odkrywano pochówki szkieletowe, niektóre bogato wyposażone w broń i przedmioty codziennego użytku oraz ozdoby, tradycyjnie przynależne mężczyznom. (Tylko jeden z grobów, jak zaznaczono w spisanej na „gorąco” relacji prasowej, zawierał barwione na niebiesko, kobiece paciorki szklane i kabłączek skroniowy z brązu.) Chaotyczny układ grobów i spoczywających w nich szkieletów sprawiał, zdaniem badaczy, wrażenie wyraźnego pośpiechu w czasie chowania zmarłych.

W notatce prasowej na temat lubońskich wykopalisk, którą opublikowano w wieczornym wydaniu „Kuriera Poznańskiego” z 15. 04. 1937 r. (zdjęcie z archiwalnej notatki prasowej, z zasobów WBC) zasugerowano nawet, że być może na terenie Lubonia odkryto pobojowisko, pozostałe po jakiejś nieznanej bliżej bitwie! Mamy więc archeologiczne potwierdzenie hipotezy, dotyczącej dramatycznego starcia, mającej miejsce na Ziemi Lubońskiej. Zatem ród Luboniów stoczyć musiał w XI wieku bitwę w obronie swej osady. W walce tej polegli, jak wynika z wyposażenia grobów, najważniejsi i najznaczniejsi mężczyźni rodu oraz jedna niezamężna kobieta (tylko niezamężne kobiety u Słowian nosiły odkryte włosy i zdobiły głowy przepaskami z kabłączkami skroniowymi). Ciała zmarłych pogrzebano tak pośpiesznie, bo czas był niepewny i nie było wiadomo, czy wrogowie, którzy spalili osadę, nie zaatakują ponownie. Dopiero w 1039 r. książę Kazimierz, zwany Odnowicielem, zdołał wrócić do kraju i przywrócić ład w piastowskim państwie. (To właśnie Kazimierz Odnowiciel, z powodu wojennego zniszczenia wielkopolskich grodów, przeniósł stolicę Polski z Gniezna do Krakowa.) Złupiona Wielkopolska przez pół wieku podnosiła się z ruin. W dobrach rodu Luboniów gospodarowali jednak osadzeni na ziemi smardowie. Kmieca osada, zbudowana w pewnym oddaleniu od spalonej sadyby rodu Luboniów (w rejonie dzisiejszej ul. 3 Maja w Luboniu) funkcjonowała przez kolejne wieki. Możliwe, że wcześniej jakoś uniknęła całkowitej zagłady. Ocaleli członkowie rodu zapewne poszukali wsparcia u Piastów i być może towarzyszyli księciu Kazimierzowi w Krakowie, bo w kilku średniowiecznych dokumentach pojawiają się nazwiska herbowych rycerzy, podpisujących się „z Lubonia”. Osada lubońska prawdopodobnie wtedy stała się już tylko dobrami dziedzicznymi, w których właściciele nie mieszkali a ziemia na wieki ukryła ślady ich chlubnej przeszłości. Dziś, po 1050 latach, w roku jubileuszowym, z prawdziwą emocją odkrywamy, że nawet niewielki Luboń przed wiekami miał swój wkład w polskie narodowe dzieje…

Opr. Izabella Szczepaniak

(

 

 

 

                                                                                    <powrót zakladka