Los bohatera-opowieść
o Stanisławie Wojciechowskim
powstańcu wielkopolskim
z Lasku
Właśnie
mija 93. rocznica wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Dla
Wielkopolan dzień 27 grudnia 1918 r. jest datą przełomową. W tym
momencie Polacy-mieszkańcy zaboru pruskiego- sami zdecydowali,
że wbrew wszystkiemu będą obywatelami Polski Odrodzonej. Decyzję
tę podejmowano w Wielkopolsce spontanicznie, choć w gorzkim
poczuciu braku wsparcia. Ponad głowami Wielkopolan w ostatnich
miesiącach I wojny światowej toczyły się rozmowy na temat
restytucji państwa polskiego. 31 października 1918 r.,
w więzieniu w Magdeburgu Józef Piłsudski, przyszły Naczelnik
Państwa Polskiego, złożył przedstawicielowi rządu niemieckiego-
hrabiemu H. Kesslerowi- jednoznaczną deklarację, że jako
przywódca skłonny jest dobrowolnie zrezygnować z polskich ziem
zaboru pruskiego. (Cyt.):…”Obecna generacja Polaków nie będzie
prowadziła wojny o Poznańskie i Pomorze. Jeśli Ententa podaruje
im obie te prowincje, nie powiedzą „nie”; ale współczesna
generacja sama z tego powodu wojny nie rozpocznie”… i dalej…
„Niemcy nie powinni się obawiać ataku obecnej generacji narodu
polskiego z powodu Prus Zachodnich czy Poznańskiego, ponieważ
Polsce brakuje wszystkiego do prowadzenia wojny (…) pierwszą
potrzebą Polski na całe lata jest pokój i spokój”.- Stwierdził
wówczas, nie pozostawiając żadnych złudzeń, J. Piłsudski.
Wielkopolanie, którzy przez ponad sto lat obcego panowania
skutecznie opierali się germanizacji, nie zamierzali biernie
czekać na polityczne rozstrzygnięcie swego losu. Polskie rodziny
wychowywały dzieci w duchu patriotyzmu. Obowiązkiem Polaka
w zaborze pruskim było trwanie na swojej ziemi, za każdą cenę.
Wybuch I wojny światowej i kolejne klęski Niemiec, ponoszone na
szerokim froncie, dały Wielkopolanom nadzieję na odzyskanie
wolności. Polacy, jako pruscy poddani, zmuszeni zostali do
służby w pruskiej armii i walki po stronie zaborcy, jednak ten
czas nie był dla nich stracony. Dzięki obowiązkowemu poborowi
wiele roczników polskiej młodzieży z wielkopolskich miast i wsi
nauczyło się wojennego rzemiosła… W Wielkopolsce w konspiracji
przygotowywano się do rozstrzygającej rozprawy z zaborcami. Tak
było również w niewielkiej, podpoznańskiej wsi Lasek, która dziś
stanowi integralną część miasta Luboń. W czasie I wojny
światowej w pruskiej armii odbyli służbę wszyscy tamtejsi
sprawni fizycznie mężczyźni, będący w wieku poborowym. Wszyscy
oni później zasilili szeregi powstańczych oddziałów,
wyzwalających Wielkopolskę, choć pamięć o nich nie przetrwała
próby czasu. Z okazji 93. rocznicy wybuchu Powstania
Wielkopolskiego chcę przypomnieć postać jednego z tych
zapomnianych bohaterów, którym wówczas przyszło stoczyć dziejową
walkę o naszą przyszłość. Nazywał się Stanisław Wojciechowski.
Pochodził z rodziny rolników, od kilku pokoleń uprawiających
wielkopolską ziemię. Jego przodkowie, Hirschowie, ubodzy
osadnicy spod Bambergu, w XVIII wieku przywędrowali do
Wielkopolski, sprowadzeni przez miasto Poznań do wsi Luboń, skąd
ich potomkowie rozeszli się po okolicy. Rodzice naszego
bohatera: Piotr Wojciechowski i Magdalena (z d. Czerwińska) od
około 1880 r. wspólnie prowadzili 20 hektarowe gospodarstwo
rolne we wsi Lasek (przy dzisiejszej ul. Jana III Sobieskiego).
Małżonkowie Piotr i Magdalena Wojciechowscy doczekali się
sześciorga dzieci: 2 córek (Władysławy i Magdaleny) i 4 synów
(Stanisława, Piotra, Józefa i Jana). Kiedy wybuchła I wojna
światowa do pruskiego wojska przymusowo wcielono trzech braci
Wojciechowskich: Stanisława, Piotra i Jana, natomiast Józef,
który miał wadę fizyczną (zrośnięte palce u prawej dłoni,
uniemożliwiające użycie broni) pozostał w rodzinnym domu.
Zadziorni bracia

Wojciechowscy ( na zdjęciu podczas wojennego urlopu, stoją od
prawej: Jan, Magdalena, Józef Feifer, Władysława i Piotr)
cieszyli się w okolicy sławą nieustraszonych. Niestety, trudno
dziś ustalić, jakie były ich wojenne losy. Wiemy, że kiedy
wybuchło powstanie, wzięli w nim czynny udział tak, jak wszyscy
zdolni do noszenia broni mieszkańcy Lasku. Nasz bohater-
Stanisław Wojciechowski, ur. 14. 02. 1888 r. w Lasku, miał
wrodzone predyspozycje aby zostać żołnierzem. Zauważono to
najpierw w pruskiej, a następnie w powstańczej armii, gdzie
trafił natychmiast po jej utworzeniu. W ostatnich miesiącach
I wojny światowej Stanisław Wojciechowski przebywał w rodzinnym
domu. W tym czasie sytuacja polityczna w Europie wydawała się
wymykać spod wszelkiej kontroli. Rewolucja, która w roku 1917
wybuchła w carskiej Rosji, teraz zaczęła się rozprzestrzeniać
się po Niemczech, doprowadzając do abdykacji cesarza i do
spontanicznego powstawania na terenie całego państwa rad
robotniczo-żołnierskich. Na fali rewolucyjnych przemian Polacy
także się organizowali. W Wielkopolsce oficjalnie formowano
ochotnicze polskie oddziały zbrojne, złożone z wyszkolonych
w pruskiej armii żołnierzy. Żołnierze ci, umundurowani nadal
w pruskie mundury, wyposażeni w przydziałowe pruskie karabiny,
różnili się od Niemców jedynie biało-czerwonymi kokardami lub
białymi orzełkami na czapkach lub pikielhaubach, co miejscowi
hakatyści słusznie odbierali jako polską intrygę i podstęp,
zastosowany przez Polaków w celu zbrojnego odzyskania
niepodległości. 26 grudnia 1918 r., w przeddzień wybuchu
Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu, tym polskim ochotniczym
oddziałom mogło się przeciwstawić stacjonujące tutaj regularne,
niemieckie wojsko, w sile około 5000 ludzi… Niestety nie wiemy,
czy Stanisław Wojciechowski brał udział w powstańczych walkach
już jako członek oddziału, czy też on i jego bracia pośpieszyli
do powstania na określone hasło, ponieważ dokumenty z tego
okresu, oddane w czasie II wojny światowej na przechowanie
rodzinie, zostały dla bezpieczeństwa spalone. Zatem nie dowiemy
się już zapewne, w jaki sposób Stanisław Wojciechowski awansował
w armii powstańczej i jak znalazł się w styczniu 1919 r. pod
Kargową. Dr Jan Mielżyński w niedawno wydanej publikacji „Pamięć
i tradycja Powstania Wielkopolskiego 1918/1919” ustalił, iż
Stanisław Wojciechowski był sztabowcem, delegowanym z Poznania,
z pułku stacjonującego przy ul. Bukowskiej, do Kopanicy. Miał,
jako szef sztabu, opracować strategię walki o zdobycie Kargowej.
Właśnie tam, na terenie pogranicza, objętego walkami z Grenzschuzem,
Stanisław Wojciechowski poznał swoją przyszłą żonę, Annę. Panna
Anna Matysik miała wówczas 21 lat, mieszkała z rodzicami
w Żodyniu (w miejscowości między Kopanicą a Krgową) i była
łącznikiem polskich powstańczych oddziałów. Towarzyszyła
Stanisławowi podczas jednego z rekonesansów, kiedy w lesie
natknęli się na niemiecki patrol. Wywiązała się krótka potyczka.
Niemcy, strzelając do bryczki, którą jechali powstańcy,
zastrzelili woźnicę. Spłoszone konie poniosły i zatrzymały się
dopiero w Żodyniu, przed domem rodziców Anny. Stanisław
Wojciechowski, został ranny, tylko dzięki troskliwej opiece
łączniczki i jej rodziny odzyskał zdrowie, po czym został
skierowany do 61. Pułku Piechoty w Bydgoszczy. W Bydgoszczy nasz
bohater służył przez 12 lat. Już jako zawodowy żołnierz odbył
kampanię wojenną w 1920 r. (w wojnie polsko-bolszewickiej)
.Wykazał się męstwem podczas słynnego „cudu nad
Wisłą”,
w 1921 r., w sierpniowej obronie Warszawy. Za zasługi na polu
bitwy odznaczono go wówczas Krzyżem Walecznych. W bydgoskim
pułku piechoty dosłużył się stopnia sierżanta sztabowego. Był
bardzo sprawny fizycznie, jako instruktor sportu uczył rekrutów
pływania w Bzurze. W roku 1921
Stanisław Wojciechowski poślubił Annę Matysik. W Bydgoszczy
urodzili się ich dwaj starsi synowie: Marian (1922 r.)
i Stanisław (1925 r.). Niestety, z powodu odniesionej
w powstaniu rany stan zdrowia Stanisława zaczął się pogarszać do
tego stopnia, że był zmuszony opuścić wojsko. Uzyskawszy rentę
wojskową Stanisław wrócił więc z rodziną do Lasku. Tymczasowego
locum udzielił im brat-Jan Wojciechowski, do czasu, aż zbudują
własny dom na gruncie, wydzielonym z gospodarstwa przy
ul. Sobieskiego, w spadku po rodzicach. W Lasku na świat
przyszli dalsi potomkowie Stanisława i Anny Wojciechowskich:
Władysław (1926 r.), Zofia (1929 r.) i Eugeniusz(1931 r.). Na
zdjęciu Stanisław Wojciechowski z rodziną
w Lasku (1930 r.)Stanisław
Wojciechowski nie zbudował dla swojej rodziny domu w Lasku.
Zmarł w 1932 r. pozostawiając na opiece rodziny żonę z piątką
małych dzieci…
Na podstawie archiwaliów
oraz informacji wnuczki-Jolanty Kowalskiej
opracowała Izabella Szczepaniak
|