<powrót
zakladka
Sprawa zabójstwa ks. Stanisława Streicha
w świetle zachowanych tekstów archiwalnych
(ulotek i doniesień prasy wielkopolskiej, cz. 3)
„Kurier Poznański” 22 marca 1938 r.
"Manifestacja antykomunistyczna w Luboniu zorganizowana
przez
Stronnictwo Narodowe.
Luboń (pl). Wczoraj odbyło się tu na boisku Sokoła wielkie
zebranie publiczne przeciwkomunistyczne, zorganizowane przez
Stronnictwo Narodowe. Zebranie, w którym uczestniczyło 4 tysiące
osób, zagaił p. Knach, po czym zebrani uczcili jednominutowym
milczeniem pamięć zamordowanego śp. ks. prob. Streicha.
Następnie przemawiali pp. Frankowski i Drobny z Poznania.
Przemówienia te były gorąco oklaskiwane. W wyniku zebrania
uchwalono następującą rezolucję: W ostatnich czasach jesteśmy
świadkami wzmocnienia wywrotowej działalności komunistycznej
w Polsce. Siłom rewolucyjnym wyraźnie chodzi o zanarchizowanie
życia społecznego i politycznego Polski, o wybiedzenie
i zdemoralizowanie Narodu Polskiego by mieć podatny grunt do
przewrotu komunistycznego. Całą tą akcją kierują Żydzi, którzy
chcą utopić narody chrześcijańskie we krwi rewolucji
komunistycznej, by potem zapanować nad nimi politycznie
i gospodarczo. Żydzi stworzyli komunizm, Żydzi nim kierują
i Żydzi dają na komunizm pieniądze. Walka z komunizmem w Polsce
wre. Padają trupy chłopów, robotników, studentów, żołnierzy,
policjantów a ostatnio komunizm targnął się na kapłana-sługę
Bożego. Komunista morduje w kościele na stopniach ołtarza
śp. ks. Stanisława Streicha. Wobec powyższego zebrani uchwalają
:
1) Wezwać Naród Polski do zdecydowanej walki z komunizmem
i wszystkimi tymi, co sprzyjają rozwojowi roboty wywrotowej:
2)żądać rozwiązania tych wszystkich organizacji socjalistycznych
i klasowych, które stały się przytułkiem komunizmu.
3) dążyć do zupełnego usunięcia Żydów z Polski, jako elementu
siejącego zgniliznę moralną i organizującego kadry
komunistyczne.
Na zakończenie potężnej manifestacji antykomunistycznej
odśpiewano „Boże coś Polskę” i „Hymn Młodych, po czym wzniesiono
okrzyki na cześć Polski Narodowej i Romana Dmowskiego."
„Kurier Poznański” wtorek 22 marca 1938 r.
"Proces mordercy ś.p. proboszcza Streicha.
W dniu dzisiejszym przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął
się o godz. 9.10 oczekiwany z olbrzymim napięciem proces
przeciwko mordercy ks. prob. Stanisława Streicha z Lubonia,
Wawrzyńcowi Nowakowi. Potworny ten mord, jakiego nie znają
kroniki kryminalne Polski, od dłuższego już czasu absorbował
całą opinię społeczną, przerażoną niespotykaną w Polsce
zbrodnią, dokonaną na osobie kapłana w chwili spełniania przez
niego obowiązków religijnych. Już od samego rana tłumy
publiczności zebrały się przed gmachem Sądu Okręgowego, usiłując
dostać się do wnętrza. Woźni sądowi i policjanci puszczali
jedynie osoby posiadające bilety wstępu. Sala 66-67 już przed
dziesiątą wypełniła się szczelnie publicznością. Widać wśród
niej przedstawicieli władz, policji, sądownictwa, palestry
i duchowieństwa. Przybyli również profesorzy U.P. oraz
przedstawiciele sądownictwa wojskowego. Na ławach prasowych
zasiadło z górą dwudziestu sprawozdawców z Poznania, Warszawy,
Krakowa itd. O godz. 8.55 wprowadzona na salę z więzienia
oskarżonego Wawrzyńca Nowaka i posadzono go na ławie
oskarżonych. Mordercy pilnuje trzech policjantów. Rozprawie
przewodniczy wiceprezes Sosiński przy udziale sędziów dra
Stachowskiego i Ostrowskiego. Miejsce oskarżyciela publicznego
zajął podprokurator Pasikowski, który przeprowadzał dochodzenia
w sprawie zbrodni lubońskiej. Lista świadków.
W charakterze świadków zostali wezwani: Franciszek Krawczyński,
Józef Mańczak, Wiktor Adamczak, Franciszek Szulc, Józef
Niedzbała, Stefania Niedzbała, Maciej Nowara, Ignacy Pacyński,
Hieronim Andrzejewski, Czesława Leśniarkówna, Emilia Michalczyk,
Jan Walkowiak,
Stefania Szajkówna, Henryk Szneider, Marian Paul,
Ksawery Lemke, Zofia Ryszewska, Stanisława Linkowa, Katarzyna
Ciesielska, Janina Kuźnierska, Edmund Ryszewski, ST. Przod.
Juchniewicz, Adam Dedeczko-Wierciński- komendant powiatowy PP
z Brodów, Krystyna Szymańska, Katarzyna Ciesielska, Kazimiera
Jarocka, Hieronim Szulc oraz jako biegli dr Łaguna, dr
Frąckowiak i dr Warpechowski. Poważna część świadków pochodzi
z Lubonia, Lasku i Żabikowa. Personalia oskarżonego.
Następnie przewodniczący przystąpił do badania personalii
oskarżonego Nowaka. Nowak odpowiada donośnie, spokojnym głosem.
Nie znać na nim cienia wzruszenia. Przewodniczący:-Wyznanie?
Osk.:- Z pochodzenia rzymsko-katolik. Następnie Nowak składa
wyjaśnienia co do miejsca zamieszkania, swego stosunku do służby
wojskowej itp.
Przew.:-Czy oskarżony był karany?
-Osk.: Tak. Dwa razy, co do trzeciego wypadku, za spoliczkowanie
starosty, nie mam jeszcze odpowiedzi.
Przew.:-Jest już odpowiedź-po czym na podstawie akt stwierdza,
że oskarżony Wawrzyniec Nowak był karany za kradzież tygodniem
więzienia, za oszustwo miesiącem więzienia i za opór władzy
rokiem więzienia. Następnie Nowak wyjaśnia, że służył w wojsku
polskim i ma stopień sierżanta i przynależny jest do P.K.U.
w Kamionce Strumiłowej. Ma jedno dziecko i mieszka w Luboniu.
Co mówi akt oskarżenia.
W dalszym ciągu procesu przewodniczący przystąpił –wśród ogólnej
ciszy-do odczytywania aktu oskarżenia. Prokurator Sądu
Okręgowego w Poznaniu oskarża Wawrzyńca Nowaka syna Jana
i Katarzyny z domu Aumuller, urodzonego 5 sierpnia 1890 r.
w Luboniu, pow. Poznań, ostatnio tamże zamieszkałego, karanego,
aresztowanego od dnia 27 lutego 1938 r. o to, że:
1) w dniu 27 lutego 1938 r. w Luboniu kilkakrotnymi strzałami
z browninga umyślnie zabił ks. proboszcza Stanisława Streicha.
2) w tymże czasie i miejscu w zamiarze zabicia kościelnego
Franciszka Krawczyńskiego strzelił do niego dwukrotnie
z browninga, lecz zamierzonego przestępstwa nie dokonał, gdyż
jeden z pocisków ugodził Krawczyńskiego jedynie lekko w prawą
skroń, powodując powierzchowną ranę na granicy kości
ciemieniowej i skroni. Drugi raz zaś strzał ugodził go lekko
w lewy bark. Uzasadnienie aktu oskarżenia. W dniu
27 lutego 1938 r. o godz. 10 w kościele parafialnym w Luboniu,
pow. Poznań, odbywało się nabożeństwo dla dzieci. Po ukończonym
nabożeństwie, kiedy ks. porob. Stanisław Streich szedł od
ołtarza ku ambonie, by wygłosić kazanie, 47-letni Wawrzyniec
Nowak, stojący przy prowizorycznej ambonie, strzelił
kilkakrotnie do księdza. Kapłan ugodzony jednym pociskiem
w prawą skroń oraz drugim pociskiem w klatkę piersiową, upadł na
posadzkę kościelną i wkrótce zmarł na miejscu. Kościelny
Franciszek Krawczyński usłyszawszy strzały zbliżył się do Nowaka
w celu obezwładnienia go i odebrania mu broni. W chwili gdy
Krawczyński usiłował uchwycić Nowaka z tyłu, ten błyskawicznie
odwrócił się i oddał do niego dwa strzały, raniąc go lekko
w prawą skroń i bark. Oskarżony Nowak strzelając do
ks. prob. Streicha i kościelnego Fr. Krawczyńskiego zranił
ponadto znajdujących się w kościele 12-letniego Ignacego
Pacyńskiego w prawe podudzie i Katarzynę Ciesielską w prawe
ramię. Po dokonaniu mordów i oddaniu serii strzałów Wawrzyniec
Nowak wskoczył na ambonę i począł wnosić okrzyki :”Niech żyje
komunizm! Niech żyje Sobczak! Dzieci, dla was wolność!”
Następnie Nowak usiłował zbiec z kościoła, lecz przeszkodzili mu
w tym Franciszek Szulc, Józef Niedzbała i Józef Mańczak, którzy
ujęli go i oddali do rąk przybyłej w międzyczasie policji.
Podczas usiłowanej ucieczki osk. Nowak został przez zebrany
w kościele tłum poturbowany i pobity. Wyżej podany stan
faktyczny rzeczy został ustalony zeznaniami świadków. W toku
dochodzeń-mówi dalej odczytany przez prezesa Sosińskiego akt
oskarżenia- nie zdołano stwierdzić, by Nowak był organizacyjnie
związany z jakąkolwiek partią wywrotową. Czyn jego wynikał
jednak z ideologii komunistyczno-bezbożniczej i anarchistycznej,
o czym świadczą wzniesione przez niego okrzyki. Przesłuchany
przez sędziego śledczego Wawrzyniec Nowak przyznał się do
zabójstwa ks. prob. Streicha wyjaśniając, że czynu dokonał
z własnej inicjatywy. Powziął ten zamiar albowiem uważał Kościół
katolicki za przyczynę wszelkiej niesprawiedliwości istniejącej
na świecie. Do kościelnego Franciszka Krawczyńskiego strzelał we
własnej obronie. Nowak usiłuje propagować bezbożnictwo.
Po odczytaniu aktu oskarżenia przewodniczący skierował do Nowaka
następujące pytanie:-Czy oskarżony przyznaje się do zarzucanego
mu czynu?
Osk.-Przyznaję się do czynu.
Przewod.:-Dlaczego oskarżony wykonał ten czyn? Co było pobudką?
Proszę krótko i węzłowato.
Osk.:-Gdy patrzyłem na nieszczęścia tych wszystkich
bezrobotnych, na te nieszczęścia, które się dzieją koło nas, to
widzę tę wielką niesprawiedliwość, która wynika z religii.
Proszę teraz wysoki trybunał aby powstał i oddał cześć
śp ks. Streichowi.
Przew.:-Dobrze, dobrze, to do rzeczy nie należy. Niech mi teraz
oskarżony powie, dlaczego wybrał właśnie sobie wiarę katolicką
a nie inną religię, jako podłoże swego czynu? Czy wiara
katolicka jest taka zła?
Osk.:-Dlatego, że dawniej do niej należałem.
Przew.-Kiedy oskarżony począł czuć taką nienawiść do religii?
Czy od niedawna czy też od szeregu lat?
Osk.:-Od szeregu lat byłem nieprzychylny, ale nienawiść czułem
od wypadku z byłym metropolitą Sapiehą, który „zanieczyścił”
zwłoki naszego wodza.
Przew.:-Czy jako dziecko oskarżony był religijny?
Osk.:-Jako dziecko byłem bardzo religijny. Potem, jak dorosłem,
czułem niechęć a od wypadku z ks. metropolitą Sapiehą
znienawidziłem religię.
Przew.:-No i co oskarżony postanowił?
Osk.:-Postanowiłem coś uczynić, ale sam nie wiedziałem co. Coś,
co by mi pozwoliło krzyczeć głośno o niesprawiedliwości nad
ludzkością.
Przew.:- A oskarżony chciał właśnie zabić księdza?
Osk. Nowak przeczy, lecz wiceprezes Sosiński odczytuje z jego
zeznań, złożonych w śledztwie, że wówczas stwierdził, iż chciał
zabić księdza.
Oska.:-Przedtem chciałem zabić ministra, ale gdy premier
Składkowski podał się do dymisji a ta dymisja „pozostała
nieudana”-doszedłem do wniosku, że wszystko zalezy od władzy
kościelnej.
Przew. :-Jakich oskarżony jest przekonań?
Osk.:-Obecnie jestem przekonań wolnomyślnych.
Przew.:-A jakich politycznych przekonań?
Osk.:-Zawsze byłem narodowcem(!) i dla Polski czyniłem wszystko,
co było w mojej mocy.
Przew.:-A czy nie był oskarżony przekonań komunistycznych,
bolszewickich?
Osk.:-Nie, nigdy, wysoki sądzie.
Nowak był komisarzem bolszewickim.
Następnie Nowak na pytanie przewodniczącego opisuje swe dzieje
wojenne. W 1914 r. poszedł z armia niemiecką na wojnę światową.
W październiku tegoż roku dostał się do niewoli rosyjskiej.
W Rosji był obecny w czasie wybuchu przewrotu komunistycznego.
W kwietniu 1917 r. wstąpił do korpusu gen. Dowbór Muśnickiego,
w którym pozostawał aż do jego rozbrojenia. Po rozbrojeniu
wstąpił do jednego z oddziałów bolszewickich, zorganizowanych
przez profesora Bratkowskiego. W oddziale tym pełnił funkcję
dowódcy kompanii a następnie doszedł do rangi komisarza
bolszewickiego.
Przew.:-Czy wtedy nie przejął się zasadami bolszewickimi?
Osk.:_Nie, nigdy, ja tylko pracowałem dla braci, którzy umierali
z głodu (akurat w Rosji Sowieckiej!-red.K.P.) Następnie osk.
Nowak opisuje, że uciekł wraz z czterema towarzyszami do Polski.
W 1918 r. brał udział w rozbrajaniu Niemców w Warszawie, po czym
został wcielony do Zambrowa, do Wojska Polskiego. Tam, jak
twierdzi, został niewinnie zamieszany w sprawę podburzania do
wystąpień przeciw władzom wojskowym i przebywał trzy miesiące
w areszcie wojskowym w Warszawie na Dzikiej. W 1920 r. brał
udział w wojnie polsko-bolszewickiej i w maju tegoż roku dostał
się pod Bobrujskiem do niewoli, z której wrócił w październiku
i został wcielony do wielkopolskiego pułku w Poznaniu. W 1921 r.
wstąpił do powstania górnośląskiego i tam walczył. Następnie
został wysłany na kresy wschodnie jako agent tajnej policji
politycznej, ale po trzech miesiącach zwolniono go, gdyż do tej
służby się nie nadawał. Osiadł następnie w Brodach, gdzie się po
raz pierwszy ożenił. Zorganizował tam Związek Zawodowy
Pracowników Budowlanych. Osk. Nowak twierdzi, że został zmuszony
do wystąpienia z tego Związku, ponieważ nic nie chciał mieć
wspólnego ze skrajnie lewicową robotą tego Związku przeciw
rządowi.
Przew.:-A czy nie było inaczej, czy nie głosił oskarżony haseł
bezbożniczych, komunistycznych i dlatego zmuszono go do
ustąpienia?
Osk.:-Nie, tak nie było, wysoki sądzie. Po śmierci pierwszej
żony osk. Nowak ożenił się po raz drugi z Rosjanką i z tych
przyczyn miał, jak twierdził, wiele przykrości ze strony władz
administracyjnych.
Przew.:-Przejdźmy teraz do zabójstwa ks. Streicha. Czy przed tym
nie pochwalał oskarżony Sobczaka, czy nie pochwalał ustroju
bolszewickiego?
Osk.:-O Sobczaku nic mi nie widomo, czy należał do komunistów
a ustroju bolszewickiego nie pochwalałem, bo do Stalina nie mam
najmniejszego zaufania.
Przew.:-No, jest jeszcze Trocki i druga partia komunistów.
Osk.:-W ogóle czegoś takiego sobie nie przypominam.
Przew.:-Nie przypomina sobie oskarżony, że mówił iż Bolszewia
jest „rajem na ziemi”?
Osk.:-Nie.
Przew.:-No, to świadkowie powiedzą, a teraz dalej. Czy oskarżony
przyznaje się, że wyrażał się iż należy odbierać obywatelstwo
tym ochotnikom, którzy walczą w Hiszpanii po stronie powstańców
a nie odbierać tym, którzy walczą po stronie rządu
hiszpańskiego?
Oskarżony przyznaje, że tak mówił.
Przew.:-No dobrze, a przecież tam rządzą komuniści.
Osk.:-Ja nie uważam tego rządu za komunistyczny. Został wybrany
przez naród i działa dla narodu a więc nie może być komuną.
Liczyłem się z tym, że będę zlinczowany.
Przew.:-Kiedy oskarżony zaopatrzył się w broń?
Osk.-Już dawno wiedziałem, że ma przyjechać po mnie tajna
policja z Brodów i ma mnie „wykraść” do Berezy, więc chciałem
działać we własnej obronie.
Przew.:-Czy na dwa dni przed zabójstwem oskarżony nie wyrażał
się jakby to było dobrze, gdyby ktoś przyszedł, wszedł na ambonę
i potem księdza zabił?
Osk.:-Może i tak mówiłem.
Przew.:-A czy nie mówił tak: „Byłby to krach, a ten co by to
zrobił, uchodziłby za bohatera.”
Osk.:-Tak nie mówiłem. Z ambony chciałem powiedzieć do dzieci:
„Za waszą wolność i naszą”. Przemówienia komunistycznego nie
chciałem wygłaszać. W tym duchu nie poszedłem. Chciałem jedynie
uspokoić dzieci i do nich przemówić. W kościele było jednak duże
zdenerwowanie.
Przew.:-Nie uspokajał oskarżony dzieci?
Osk.:-Nie przypominam sobie.
Przew.:-Czy oskarżony pisał do „Walki Ludu”, że będzie zabity.
Osk.:-Liczyłem się z tym, że będę zlinczowany. Jeśli ma się
odwagę coś zrobić, to trzeba mieć też odwagę do tego się
przyznać.
Sędzia Ostrowski:-A co oskarżony pisał w liście do „Walki Ludu”?
Osk.:-Pisałem, dlaczego to czynię. Pisałem-czynię to, aby mój
krzyk dotarł do ludzkości. Pisałem, że warto jest poświęcić
jednostkę dla milionów a nie miliony dla jednostki. Kapitalizm
wytworzył bezrobocie. Kapitalizm dąży, aby klasę pracowniczą
doprowadzić do niewoli i do posłuszeństwa baraniego. Pisałem
dalej, że tak dalej być nie może, klasa pracująca powinna się
zorganizować i zaprowadzić język esperanto. Ludzkość wydaje
20 milionów na uzbrojenia, za 2 miliardy niszczy produktów.
Sędzia Ostrowski:- Więc oskarżony w tym sensie pisał list?
Osk.:-Tak, napisałem go w formie artykułu i prosiłem
o zamieszczenie. Artykuł ten wysłałem listem zwyczajnym,
zapowiadałem w nim, że popełnię zabójstwo. Na kim, tego jednak
nie wspominałem.
Sędzia dr Stachowski:- Jakie szkoły kończył oskarżony?
Osk.:-Cztery klasy szkoły powszechnej, później kształciłem się
z własnej inicjatywy, czytałem książki geograficzne,
historyczne, filozoficzne i jakie mi w rękę wpadły. Na pytanie
sędziego oskarżony wyjaśnia, że ostatnio posiadał doraźne prace,
które mu zapewniały jakie takie utrzymanie. Na skutek pytań
prokuratora ujawnia się fakt, że przeszłość kryminalna Nowaka
datuje się od roku 1906 i był on w ogóle pięć razy karany. Na
pytanie prokuratora, czy był karany za kradzież osk. Nowak
wyjaśnia, że pozyczył sobie zegarek i nie odesłał go na czas. To
nie żadna kradzież, oświadczył. Oskarżony zaprzecza, aby był
przytrzymany w Brodach w związku z rozruchami 1-majowymi.
Następnie wyjaśnia, że starosta powiatowy w Brodach
dr Kaczkowski uważał go za komunistę, lecz „opierał się na
plotkach”.
Prokurator:-Czy oskarżony przewoził kiedy motocyklem bibułę
komunistyczną w Brodach?
Osk.:-Nie.
Prok.: _Czy nie mówił do świadków, że w czasie wojny
polsko-bolszewickiej zdezerterował?
Osk.:-Nie przypominam sobie.
Przew.:-Czy oskarżony w styczniu chodził do kościoła w Luboniu
i w jakim celu?
Osk.:-O ile sobie przypominam, byłem raz na prośbę córki
gospodarza, ale „bezinteresownie”.
Przew.:-Czy oskarżony w Luboniu uchodził za komunistę?
Osk.:-Nie mogę tego powiedzieć.
Na pytanie prokuratora ujawnia się fakt, że starosta w Brodach,
względem którego Nowak dopuścił się czynnej napaści, był
inwalidą. O godz. 10.15 sąd ukończył przesłuchiwanie oskarżonego
Nowaka i przystąpił do badania świadków.
Rozpoczynają zeznawać świadkowie.
Jako pierwszy staje przed sądem 45-letni kościelny Franciszek
Krawczyński. Zeznaje on co następuje: Po ukończeniu nabożeństwa
ks. prob. Streich przyszedł do zakrystii, zdjął ornat, wziął
książki i szedł wygłaszać kazanie. Układałem za ołtarzem ornat.
Usłyszałem huk, wybiegłem. Krok od ambony zobaczyłem osobnika,
którego ostatnio często w Luboniu widziałem. W ręku trzymał
rewolwer i celował do księdza. Ksiądz osunął się na ziemię.
Osobnik w złości pochylił się nad leżącym na ziemi i oddał do
niego dwa dalsze strzały. Podbiegłem do niego i chciałem go
schwycić za rękę. Z odległości pół kroku wyrwał mi się
i strzelił do mnie, trafiając w lewą skroń i prawy bark. Świadek
Józef Mańczak, 49-letni dróżnik kolejowy z Lubonia, zeznaje:-
Byłem na nabożeństwie dla dzieci. Z powodu zamieszania dokładnie
przebiegu zajścia nie widziałem. Dobiegłem do Nowaka, którego
znałem jeszcze ze szkolnych lat, wyrwałem mu rewolwer
i spytałem: ”Twój, czy nie twój. Strzelałeś, czy nie?”On
zaprzeczał. Sędzia Ostrowski:-Oskarżony tu twierdził, że zdawał
sobie sprawę z konsekwencji swego kroku. Dlaczego twierdził
przed świadkiem Mańczakiem, że nie strzelał? Świadek:- To na
pewno nieświadomie. Świadek Wiktor Adamczak, 24 –letni urzędnik
z Lubonia, w dniu krytycznym był z dziećmi w kościele na
nabożeństwie. Widział, jak ks. Streich wyszedł z zakrystii,
przyklęknął przed ołtarzem i skierował się ku ambonie. Spod
ambony wyskoczył osobnik, który oddał dwa strzały do księdza.
Gdy ksiądz upadł na ziemię, pochylił się nad nim i strzelał
dalej. Widział, jak do mordercy podbiegł kościelny Krawczyński
i schwycił go w pas. Morderca wyrwał się jednak i strzelił do
niego dwukrotnie, po czym wskoczył na ambonę, gestykulował
rękami, po czym usiłował zbiec. Świadek Maciej Nowara,
nauczyciel szkolny z Lubonia opisuje w swych zeznaniach
szczegółowo tragiczne zajście, całkowicie zgodnie z aktem
oskarżenia. Świadek nadmienia, że po wyjściu z kościoła ujrzał
leżącego na ziemi i bitego przez rozgniewanych ludzi Nowaka,
którego świadek bronił, aby nie dopuścić do samosądu. Sędzia dr
Stachowski:-Czy świadek nie wie coś, lub nie słyszał przed tym
o oskarżonym? Świadek:- Owszem, słyszałem jakoby Nowak miał
mówić na parę dni przed dokonanym morderstwem, że „będzie słynny
na całą Europę”
Sędzia Ostrowski:-A czy oskarżony krzyczał coś na ambonie?
Świadek:-Owszem, miał krzyczeć: „Niech żyje komunizm, dzieci,
jesteście wolne”. Następnie zeznają dzieci szkolne: 12-letni
Ignacy Pacyński, 11-letni Hieronim Andrzejewski i 12-letnia
Czesława Leśniarkówna z Lubonia, które były na nabożeństwie
w czasie morderstwa. Dzieci zeznają zgodnie, opisując
poszczególne fragmenty zbrodni, które naocznie widziały. Świadek
Pacyński potwierdza stanowczo, że oskarżony wołał z ambony
„Niech żyje komunizm, niech żyje Sobczak, dzieci, dla was
wolność!” Słowa te świadek słyszał, ponieważ stał tuż przy
ambonie. Słowa te potwierdza świad. Leśniarkówna i dodaje, że
schodząc z ambony Nowak zawołał: „Masz świnio, co myślałem to
dokonałem.” Sędzia Ostrowski zwracając się do Nowaka:- Czy
oskarżony tak powiedział?
Osk. Nowak:- Nieprawda, wysoki sądzie, takich słów nie mówiłem.
Przy ambonie wtedy już dzieci nie było, więc świadek nie mógł
tego słyszeć. Zresztą ja takich podłych słów bym się :”nie
dopuścił”. Na oświadczenie to publiczność reaguje śmiechem,
który uspakaja przewodniczący. O godz. 11.10 wiceprezes Sosiński
zarządził 10-minutową przerwę. Po przerwie. O godz. 11.30
sąd wznowił proces i po przesłuchaniu dzieci z Lubonia : Emilii
Michalczyk (lat 10), Jana Walkowiaka (lat 13), Stefanii
Szajkówny (lat 11), Henryka Sznajdra (lat 12), Mariana Paula
(lat 10), oraz pań Zofii Ryszewskiej, Katarzyny Ciesielskiej
i Janiny Kuźniewskiej z Lubonia (ostatni świadek zeznawał, iż
oskarżony Nowak nabył u niej papier listowy i kopertę celem
napisania listu do „Walki Ludu”), sąd przystąpił do
przesłuchania klasycznego świadka oskarżenia Aleksandra
Dedeczko-Wierczyńskiego, komisarza Policji Państwowej w Brodach.
Według zeznań tego świadka osk. Nowak był w Brodach prezesem
radykalnego Związku Zawodowego Robotników Budowlanych oraz
należał do PPS-lewicy. Styka się z komunistami, występował
agresywnie wobec władz, prowadził robotę wywrotową i głosił
hasła bolszewickie. Za nadużycia popełnione w Związku Zawodowym
Robotników Budowlanych został z niego wyrzucony. W 1935 r. na
rynku w Brodach napadł na starostę powiatowego, inwalidę bez
nogi dr Kaczkowskiego, którego pobił. W obawie przed odbyciem
nałożonej na niego kary jednego roku więzienia zbiegł w kwietniu
1936 r. z Brodów. Świadek stwierdza, że osk. Nowak dwukrotnie
popełnił dezercję, raz z wojska niemieckiego, drugi raz z wojska
polskiego i uciekł do Rosji, w której piastował funkcję
komisarza. Godz. 12.40. Rozprawa trwa."
„Dziennik Poznański” z 23 marca 1938 r.
"Na śmierć skazano Nowaka.
Wczorajsze nasze sprawozdanie z procesu mordercy Nowaka
zakończyliśmy zeznaniami świadków. W dalszym ciągu procesu
zeznawali rzeczoznawcy. Jako pierwszy z rzeczoznawców zeznawał
dr Łaguna i stwierdził, że śp. ks. prob. Streich ugodzony został
3 kulami. Psychiatra dr Warpechowski, zeznawał w oparciu
o wyniki badań, stwierdzając, że Nowak nie jest człowiekiem
anormalnym i jest odpowiedzialnym za swe czyny. Adw. Nowosielski
stara się wykazać, że Nowak jest człowiekiem o pewnej
anormalności umysłowej i zmniejszonej poczytalności.
W odpowiedzi na to dr Warpechowski wyjaśnia, że Nowak należy do
ludzi typu psychopatycznego, lecz w zupełności jest
odpowiedzialny za swe czyny. Drugi rzeczoznawca dr Frąckowiak
zeznaje, że nie stwierdzono u Nowaka choroby umysłowej,
jakkolwiek stwierdzono pewne anomalia psychiczne, które można
ująć mianem osobowości psychopatycznej. Anomalia te nie
ograniczają zdolności rozpoznawania czynu i kierowania woli. Na
podstawie jednak krótkiej obserwacji nie udało się rzeczoznawcom
wygotować drobiazgowego orzeczenia. Po tych orzeczeniach uznano
szereg aktów za odczytane. Bezpośrednio po tym adw. Nowosielski
stawia wniosek, aby w związku z orzeczeniami psychiatrów
przerwać rozprawę i odesłać Nowaka do zakładu dla umysłowo
chorych celem dalszego badania. Zażądał dowodu z pamiętników
Nowaka, oraz przeprowadzenia wywiadu, że Nowak nie był nigdy
komunistą i zawezwanie specjalisty, „od spraw komunistycznych”
z policji. Prokurator domaga się kary śmierci. Następnie
zabrał głos prokurator Pasikowski. Cała sala słuchała
z napięciem ważkich słów oskarżenia, wzrastającym w miarę jak
prokurator konkretyzował swoje zarzuty. Jedynie na samym Nowaku
zdawało się to nie robić żadnego wrażenia. Oskarżony działał pod
wpływem ślepej nienawiści do zasad kościoła, wyrosłej na gruncie
bezbożniczo-komunistycznym. Jest to jednostka wybitnie
aspołeczna, konsekwentnie zwalczająca nasz ustrój i wrogo
usposobiona do wszelkich władz. Zwalczając nasz ustrój z drugiej
strony przy każdej okazji zachwala stosunki panujące w Rosji.
Z nienawiści do tego ustroju wyrosła nienawiść do kościoła, na
którym on się opiera. Kilkakrotnie opowiadał, że „trzeba kropnąć
tego na ambonie”, ten zaś co tego dokona będzie bohaterem,
o którym cały świat będzie wiedział. Strasznego swego morderstwa
dokonał właśnie w kościele, nie licząc się z tym, że czyn ten
może za sobą pociągnąć jeszcze wiele innych niewinnych ofiar, co
zresztą istotnie miało miejsce, a jedynie szczęśliwy przypadek
zrządził, że nie było więcej zabitych. Dokonał go nadto
w obecności dzieci, a więc tych, którzy najbardziej to odczuć
mogli. Po dokonaniu zaś tego, ani przez chwilę nie okazał
skruchy i sam zresztą zeznał w śledztwie, że zamordował po
głębokim namyśle i czynu swego nie żałuje. Kara zaś winna być
tego rodzaju, aby wyeliminować oskarżonego na zawsze ze
społeczeństwa, a drugiej strony, aby była ona przykładem
odstraszającym. Taką karą może być jedynie kara śmierci i o nią
prokurator wnosi. Obrońca tłomaczy fakt zbrodni Nowaka manią
wielkości i nienawiścią. W odpowiedzi na oskarżenie
prokuratora obrońca adw. Nowosielski podnosi, że nie może tu być
mowy o walce dwóch światopoglądów. Oskarżony bowiem nie
reprezentuje komunizmu, gdyż jak wynika z zeznań świadków i jego
samego, nie miał ustalonych poglądów politycznych. Zresztą
zeznania te są w wielu punktach sprzeczne. Mówiąc o osobie
oskarżonego należy zwrócić uwagę, że przez całe prawie życie
cierpiał skrajną biedę. Przechodził wiele i stale był ścigany,
mimo, że walczył za Polskę i mimo, że wszystkie jego czyny
wynikały z zasadniczo dobrych pobudek. Dopiero rozczarowany
znienawidził wszystkich tak głęboko, jak czuł się pokrzywdzonym.
A Nowak płacze. W tym momencie Nowak, który dotychczas
zachowywał się spokojnie, rozpłakał się. Łzy ciekły mu przez
cały czas przemówienia obrońcy i dopiero uspokoił się
wypowiadając ostatnie słowo. Dalej obrońca stwierdza, że mamy tu
do czynienia z terrorem indywidualnym, potępionym zasadniczo
przez komunizm. W tym momencie przewodniczący zwraca uwagę
obrońcy, że wprowadza do swego przemówienia momenty agitacyjne.
Cała sala zareagowała na to okrzykiem-brawo. Z kolei
przewodniczący przywołuje publiczność do porządku. Obrońca
jeszcze raz nawiązuje do tego, że wobec sprzecznych zeznań, nie
może być mowy o zasadniczej linii ideologicznej. Jeśli zaś
chodzi o podłoże czynu to nawiązać by można do wystąpienia
Doboszyńskiego i poprzedniego Trzebiaławskiego (zamordował
w Poznaniu śp. red. Marchlewskiego), a przecież tamtych nie
skazano. Wnosi zatem również o uniewinnienie, a przynajmniej
o przyjęcie tego za okoliczność łagodzącą. Na sali wielkie
poruszenie-prawdopodobnie tylko dzięki temu, że obrońca na tym
swe przemówienie zakończył, oraz dzięki przemęczeniu długotrwałą
rozprawą sąd na tego rodzaju wysuwanie wniosków nie zareagował.
Oskarżony prosi, aby sądzono go według sumienia. Ostatnie
słowo oskarżony wypowiedział już całkiem opanowany. Stwierdza,
że nie jest uczonym, ale wie z historii, że kościół stale był
źródłem zła. Szczególnie zaś zasługuje na nienawiść, gdyż papież
był jednym z tych, którzy najbardziej sprzeciwiali się
utworzeniu niezależnego Państwa Polskiego, a gdy jednak to
Państwo powstało to znowu jeden z dostojników kościelnych,
a mianowicie metropolita Sapieha znieważył zwłoki tego, co
Polskę wywalczył. Podkreśla zresztą, że jest zwolennikiem nauki
Chrystusowej, a tylko nienawidzi księży. Z drugiej strony jest
przeciwnikiem komunizmu i stale go zwalczał i będzie zwalczał.
Wreszcie raz jeszcze opowiada o swej nędzy i prosi, aby sąd nie
sądził go wedle martwej litery prawa a według sumienia. Po
głosach stron sąd udał się na naradę. Wyprowadzono również
oskarżonego. Po 45-minutowej przerwie oskarżonego wprowadzono na
salę, a wkrótce po tym wszedł komplet sądzący. Przez twarz
Nowaka przebiegł nerwowy skurcz. Na śmierć. Sąd ogłosił
wyrok, w którym uznaje się oskarżonego winnym umyślnego
zabójstwa śp. ks. Streicha i usiłowanego zabójstwa kościelnego
Krawczyńskiego. Za pierwsze przestępstwo Nowak został skazany na
karę śmierci i pozbawienia prawa na zawsze, za drugie na 10 lat
więzienia. Jako karę łączną sąd wymierzył karę śmierci i utratę
praw publicznych i obywatelskich praw honorowych. Morderca
przyjął wyrok z uśmiechem i triumfalnym niejako wzrokiem powiódł
po obecnych. W motywach wyroku sąd podał, że uznając Nowaka
winnym, nie widział żadnych okoliczności łagodzących.
Z obciążających zaś przede wszystkim, że czyn wypłynął
z ideologii godzącej w porządek prawny. Przyjmując zaś, że
oskarżony nie okazał skruchy, a z drugiej strony nie widząc
możliwości poprawy oskarżonego, uznał go za jednostkę
niebezpieczną dla społeczeństwa, która stale będzie nastawać na
dobro prawne. Jedyną więc karą odpowiednią jest kara śmierci. Po
przemówieniu przewodniczącego Nowak wstał z ukłonem w stronę
sądu, mówiąc „dziękuję”. Przed wyprowadzeniem z sali pozował
jeszcze fotografom, starając się przybrać odpowiednio dostojny
wyraz twarzy. Obrońcy w czasie ogłoszenia wyroku na sali nie
było. (Zb.)"
Od redakcji
W celu wyjaśnienia czytelnikom kontekstu sprawy metropolity
krakowskiego Adama Sapiehy, o której wspomina Nowak:
Dotyczyła ona przeniesienia 23 czerwca 1937 r. na polecenie
arcybiskupa trumny Józefa Piłsudskiego z Krypty Świętego
Leonarda pod Wieżę Srebrnych Dzwonów, na Wawelu. Odbyło się to
bez zgody władz państwowych, dlatego ostro zaprotestowało
społeczeństwo, politycy sanacyjni oraz wojsko. Domagano się
odebrania Sapieże odznaczeń państwowych i wyłączenie Wawelu spod
jego jurysdykcji. Arcybiskup Adam Sapieha uzasadniał decyzję
o przeniesieniu trumny lepszym zabezpieczeniem zwłok marszałka,
a także ukróceniem zakłócania powagi miejsca świętego przez
tłumy, oczekujące wejścia do krypty, w celu odwiedzenia grobu
Piłsudskiego. Pod naciskiem opinii publicznej Sapiehę oskarżono
o obrazę głowy państwa. Władze II Rzeczypospolitej kilkakrotnie
interweniowały u nuncjusza apostolskiego w Polsce oraz
w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, domagając się
ukarania Sapiehy. 11 lipca 1937 r. arcybiskup dyplomatycznie
przeprosił Prezydenta RP.
1 <<
2<<3
|