<powrót zakladka

                          

Sprawa zabójstwa ks. Stanisława Streicha

w świetle zachowanych tekstów archiwalnych

           (ulotek i doniesień prasy wielkopolskiej, cz. 2)              

                                 

„Dziennik Poznański” 20 marca 1938 r. 

Stoimy przed rozprawą mordercy Nowaka. Jak już donosiliśmy, w poniedziałek 21 bm. odbędzie się przed Sądem Okręgowym rozprawa przeciwko Wawrzyńcowi Nowakowi, mordercy śp. ks. Streicha z Lubonia. Według aktu oskarżenia Nowak stoi pod zarzutem umyślnego zabójstwa oraz zabójstwa usiłowanego Franciszka Krawczyńskiego, kościelnego. Jako motywy zbrodni podaje się nienawiść do Kościoła katolickiego, natomiast nie stwierdzono porozumienia z jakąkolwiek partią wywrotową. Dużo jednak światła na tę ponurą sprawę rzuci prawdopodobnie sam przewód sądowy. W roli oskarżycieli publicznych wystąpią prawdopodobnie prok. Elsnerowicz i Pasikowski. W związku z rozprawą powołano 30 osób na świadków z oskarżenia. Nadto sąd powołał dwóch lekarzy w charakterze biegłych. Jako świadkowie zostali wezwani: Franciszek Krawczyński, Józef Mańczak, Wiktor Adamczak, Franciszek Szulc, Józef Niedzbała, Stefania Niedzbała, Maciej NAWARA, Ignacy Pacyński, Hieronim Andrzejewski, Czesława Leśniarkówna, Emilia Michalczyk, Jan Walkowiak, Stefania Szajkówna, Henryk Sznajder, Marian Paul, Ksawery Lemke,  Zofia Ryszewska, Stanisława Linkowa, Katarzyna Ciesielska, Janina Kuźnierska, Edmund Ryszewski, ST. Przod. Juchniewicz, Adam Dedeczko-Wierciński, komendant powiatowy P.P. z Brodów, Tytus Ruciński, Anna Mahlzan, Krystyna Szymańska, Katarzyna Ciesielska, Kazimiera Jarocka i Hieronim Szulc. Przeważna część świadków pochodzi z Lubonia. Na biegłych powołano dra Frąckowiaka i dra Warpechowskiego. Biegli ci dotychczas nie ukończyli swych badań i należy się spodziewać, że w związku z tym obrona postawi wniosek o odroczenie rozprawy. Sama rozprawa wywołała zrozumiałe zainteresowanie we wszystkich sferach społeczeństwa, to też ze względu na szczupłość Sali 66-67 w której będzie się odbywać, sąd był zmuszony ograniczyć ilość kart wstępu. Oczywiście wszystkie zostały rozebrane w pierwszym dniu wydania rozporządzenia. (zb.)

 

„Kurier Poznański”  21 marca 1938 r. 

Morderca ś.p. ks. Streicha skazany na śmierć

Dalsze przesłuchiwanie świadków- Przemówienie oskarżyciela i obrońcy- Głos zabiera również oskarżony-Wyrok i jego motywy

Po krótkiej przerwie południowej sąd w dalszym ciągu przystąpił do przesłuchiwania powołanych na rozprawę świadków. Świadek Ruciński, lat 56, emeryt z Lubonia zeznał, że zna Nowaka od kwietnia ub. Roku. „To był pierwszy człowiek- mówi świadek- którego spotkałem o takich zapatrywaniach co do ustroju państwowego i religii. Wnioskowałem z jego zwierzeń, że musi być skrajnym komunistą”. Świadek zeznaje, że na wyrażone przez niego zdziwienie, dlaczego oskarżony Nowak występował tylko przeciw religii katolickiej, nie zaś przeciw innym wyznaniom- oskarżony nie mógł mu dać odpowiedzi. Dalsi świadkowie: 11-letnia Krystyna Szymańska z Żabikowa, 35-letnia Wanda Pawlętowa, 60-letnia Kazimiera Jarocka i 39-letni Hieronim Szulc, wszyscy z Lubonia, zeznawali na okoliczności związane z morderstwem ks. Streicha. Świadkowie w zupełności potwierdzili zeznania poprzednich świadków oraz zarzuty aktu oskarżenia. Orzeczenia biegłych  Następnie złożył orzeczenie biegły dr Stanisław Łaguna, który przedstawił  sądowi wynik sekcji zwłok śp. ks. Streicha. Ks. Streich odniósł trzy rany. Pierwszy postrzał szedł od prawej strony przez oczodół, przebijał płat podstawy ciemieniowej mózgu i kończył się pociskiem, który utkwił w przeciwległej ścianie czaszki. Drugą ranę stwierdzono na wysokości dziewiątego żebra, przy czym pocisk przebił tylko skórę i utkwił w ubraniu. Trzeci strzał, skierowany również w klatkę piersiową, drążył poziomo, przebił międzyżebrze, uszkodził płuca i przebiwszy krąg stosu pacierzowego utkwił w jamie kręgowej. Zdaniem biegłego pierwsza i trzecia rana spowodowały natychmiastową śmierć ks. Streicha. Kościelny Krawczyński odniósł mimostrzał prawej skroni i ranę lewego barku. Uczeń Ignacy Pacyński z Lubonia odniósł również niegroźną ranę podudzia. Po 10-minutowej przerwie o godz. 13. Zeznawali dalsi biegli: dr Bernard Warpechowski i dr Tadeusz Frąckowiak, psychiatrzy. Biegli ustalili, że po kilkakrotnych badaniach osk. Nowaka nie stwierdzili u niego zaburzeń psychicznych, które zmniejszałyby lub ograniczały jego poczytalność. Biegli ustalili, iż oskarżony jest całkowicie odpowiedzialny za swe czyny. Po uznaniu przez sąd za odczytane szeregu dokumentów i akt, załączonych do postępowania dowodowego, obrońca oskarżonego postawił wniosek o przerwę w rozprawie celem dalszego dokładniejszego zbadania umysłowości i psychiki osk. Nowaka w zakładzie neurologicznym. Obrońca wnosił dalej o przeprowadzenie dowodu z pamiętników oskarżonego dla stwierdzenia jego dotychczasowego trybu życia i o wywiad w wydziale politycznym Komendy PP w Poznaniu na okoliczność, że oskarżony nie pozostawał w kontakcie z organizacjami komunistycznymi i nigdy nie był notowany jako komunista. Po naradzie trybunał odrzucił wszystkie wnioski obrońcy. Przemówienie prokuratora Na tym przewód sądowy został zamknięty i o godz. 13.40 głos zabrał podprok. Pasikowski.-Panowie Sędziowie!-rozpoczął swą mowę oskarżyciel publiczny-dziwnie żałobnie, dziwnie tragicznie rozebrzmiały dzwony w dniu 4 marcarb. Z wieżyc cichego, niedawno wzniesionego kościoła w Luboniu szedł głos potężny, który niósł całej Polsce wieść okrutną, że zabito najszlachetniejszego z Jej synów. Rozkołysały się serca wielkich tłumów, serca maluczkich i serca dygnitarzy, tych wszystkich, którzy odprowadzali zwłoki świetlanej pamięci ks. Streicha na wieczny spoczynek. I niejednemu łza z oka popłynęła i niejeden zapytał: za co? Za co zamordowano kapłana, pasterza cichego i gorliwego, który nigdy nic złego  nie uczynił? Za co zabrano matce ukochanego syna? Zbrodnia lubońska jest echem walki dwóch światów. Z jednej strony widzimy świat zgody, pracy ofiarnej i miłości, z drugiej- świat anarchii, bezbożnictwa, co w gruzy rozwala to, co zdziałały wieki. Krwią splamione ręce roznoszą bibułę, propagującą zło, bezbożnictwo i nienawiść. I chcę wam teraz przypomnieć, Panowie Sędziowie, wielkie słowa, wypowiedziane w dniu 13 sierpnia 1920 r. przez rektora Uniwersytetu Warszawskiego ks. biskupa Szlagowskiego :”Ani najazdy Mongołów ani Turków wyprawy , ani Tatarów zagony w części nie były tak groźne, tak niszczące jak wróg, co się zbliża. Tamci przychodzili jak burza i jak burza odeszli. Ten wkrada się jak zaraza i jak zaraza chce pozostać”. Prawdziwość tych słów potwierdza zbrodnia lubońska. Takie strzały jeszcze u nas nigdy nie padały. Kościół jest świętością narodu, jest miejscem świętym, gdzie każdy szuka zbliżenia do Boga i ukojenia, a kapłan jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, pośrednikiem, któremu Chrystus sam zlecił to w słowach: „Idąc tedy nauczajcie wszystkiego, com wam przykazał”. Oskarżam Nowaka nie tylko ja, ale oskarża go cała Polska. Dlatego sądzę że wydacie wyrok, który zabezpieczy społeczeństwo przed możliwością powtórzenia się takich zbrodni, a takim wyrokiem może być tylko wyrok śmierci! Incydenty w czasie mowy obrońcy  Z kolei zabrał głos obrońca oskarżonego. Starał się on udowodnić na podstawie cytowanych wyjątków z dzieł psychologii kryminalnej, że osk. Nowak jest nie tylko typem psychopatycznym, ale cierpi na obłęd rozpadowy. W dalszym ciągu analizując charakter osk. Nowaka obrońca zaczął obszernie omawiać jego warunki materialne i teorię demokracji i komunizmu. W pewnym momencie przewodniczący przerwał obrońcy mówiąc:

-Panie obrońco! Proszę się trzymać tylko faktów przewodu sądowego i tego, co zarzuca się oskarżonemu, a nie rozpoczynać demagogicznych przemówień! Na uwagę tę tłumnie zebrana publiczność zareagowała głośnymi okrzykami ”Brawo, brawo”! Przewodniczący:-Proszę o spokój, bo każę opróżnić salę. W dalszym wywodzie obrońca mówi:-Czego bronię? Życia ludzkiego! Szmer rozgoryczenia i podniecenia na sali. Słychać głosy: „A ks. Streich?” Na zakończenie swego przemówienia obrońca wnosi o uniewinnienie(!) oskarżonego lub przynajmniej (!) o uznanie go winnym zabójstwa pod wpływem silnego wzruszenia. Oskarżony w ostatnim słowie oświadczył:- Nie jestem wyrzutkiem, nie jestem zdemoralizowany, ani nie jestem szkodnikiem. Chciałem pracować, a nie miałem gdzie. Wiara nam nic nie przyniosła. Nie będę opowiadał od Henryka Starego (?), ale od traktatu wersalskiego. Po chaotycznych wywodach oskarżony zakończył:-Uznano mnie za komunistę, ale ja walczyłem przeciwko komunie i zawsze będę walczył (!) Proszę, niech mnie Wysoki Sąd sądzi według sumienia, nie według litery prawa i niech mnie skarze według tego sumienia. Po tym ostatnim słowie trybunał udał się na naradę. Wyrok O godz. 15.30 wśród skupionej ciszy publiczności przepełniającej salę, przewodniczący wiceprezes Sosiński ogłosił wyrok. Osk. Wawrzyniec Nowak uznany został winnym zbrodni zabójstwa z premedytacją, dokonanego na osobie ks. Streicha i za to skazany na karę śmierci. Ponadto sąd uznał go winnym usiłowania zabójstwa na osobie kościelnego Krawczyńskiego i za to skazał go na 10 lat więzienia, wymierzając mu łącznie karę śmierci oraz utraty praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze. Motywy wyroku W motywach wyroku sąd podkreślił, że oskarżony od najwcześniejszych lat odnosił się wrogo do religii katolickiej. Sąd ustalił, że osk. Nowak niewątpliwie hołdował zasadom bolszewickim, co potwierdził cały szereg świadków na przewodzie sądowym. Oskarżony prowadził w Luboniu działalność wywrotową. Wychwalał ustrój sowiecki, nazywał go wymarzonym rajem i wyrażał życzenia, aby i u nas tak było. Był wreszcie także wrogo usposobiony do naszych władz polskich. Zbrodni swej dokonał z pełnym zamiarem, istniejącym od kilku miesięcy. Jest za nią całkowicie odpowiedzialny, ponieważ lekarze-psychiatrzy orzekli, że jest w pełni władz umysłowych. Sąd podkreślił, że nie znalazł wobec osk. Nowaka ani jednej okoliczności łagodzącej, a za to cały szereg obciążających: karalność poprzednia z chęci zysku, popełnienie zbrodni w kościele wobec tłumu dzieci, pastwienie się nad ofiarą przez strzelanie do leżącego, wreszcie brak skruchy i żalu ze strony oskarżonego, który nie załamał się ani na moment i uporczywie twierdził, że działał dla jakiejś „idei”. Jedyną więc karą może być kara śmierci, czyli całkowite najzupełniejsze wyeliminowanie ze społeczeństwa, któremu inaczej oskarżony stale by zagrażał. Osk. Nowak przyjął wyrok z całkowitym spokojem. (mz)

Z chwili Nawiązując do sprawy radnego socjalistycznego Kiełbasiewicza, który na posiedzeniu Rady Miejskiej Inowrocławia w momencie dyskutowania wniosku o potępienie zbrodni lubońskiej krzyknął „To prowokacja!”, socjalistyczny „Robotnik” usiłuje bronić p. Kiełbasiewicza twierdzeniem, że zareagował on tym okrzykiem nie przeciwko samemu wnioskowi, lecz na oświadczenie radnego narodowego, że „księdza zamordował komunista”. Innymi słowy p. Kiełbasiewicz-zdaniem „Robotnika”-protestował przeciwko zwalaniu odpowiedzialności za zbrodnię lubońską na komunizm. Już poprzednio „Robotnik” pisał, że morderca Nowak nie żałuje swego czynu i o pobudkach powie na rozprawie. Ze sprawozdań z rozprawy wynika, że istotnie morderca wypiera się komunizmu, mimo iż bezpośrednio po dokonaniu mordu wszedł na ambonę i krzyczał „:Niech żyje komunizm” i mimo, iż udowodniono mu, że był kiedyś komisarzem bolszewickim… Chodzi słowem o to, by komunizm choćby nawet pośrednio, nie ponosił odpowiedzialności za zbrodnię lubońską. I co osobliwsze, rolę obrońców Trzeciej Międzynarodówki odgrywają tu panowie z PPS. Warto to sobie zapamiętać….

 

 

„Dziennik Poznański:  22.marca 1938 r.   

Dziś Nowak odpowiada za swoją zbrodnię

Proces Nowaka. Dwa te słowa wystarczyły zupełnie, aby przed gmachem Sądu Okręgowego znalazł się olbrzymi tłum, którego silny oddział policji z trudem utrzymać mógł „w cuglach”. Setki ludzi łudziło się, że uda im się wtargnąć do gmachu, następnie do szczelnie wypełnionej sali, by być świadkami ponurego epilogu zbrodni lubońskiej. Jak przedstawia się sala sądowa. Sala 66/67 była szczelnie wypełniona. Dziwny nastrój opanował wszystkich obecnych na sali, wśród których przeważały, jak to zwykle bywa, panie. Im bliżej godz. 9-tej, tym atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Oczy wszystkich skierowane były w stronę bocznych drzwi, za którymi w osobnej celi, przebywał morderca Wawrzyniec Nowak. Liczni księża siedzą w pełnym skupieniu. Oni bodaj najbardziej odczuwają powagę chwili. Interesują się na razie małymi chłopcami, którzy byli bezpośrednimi świadkami zbrodni lubońskiej. Na twarzach chłopców rysuje się zdziwienie i ciekawość. Na korytarzu nie widać ani jednej osoby, wszyscy zgrupowali się przed wejściem do sali sądowej. Policja ma pełne ręce pracy. Na kilka minut przed 9-tą ławę obronczą zajmuje adw. Nowosielski. Mija godz. 9-ta. Zainteresowanie rośnie, a wraz z nim tłum w sali sądowej. Woźny, któremu pomagają policjanci, nie może sobie absolutnie dać rady z falą tłumu. Nowak wygląda jak karzeł. Nagle następuje cisza. O godz. 9.10 wchodzi na salę sądową, w towarzystwie 3 posterunkowych, oskarżony Nowak. Jest mały i niepozorny, małe oczy osadzone są głęboko, twarz jego podobna jest do szarego stroju więziennego. Nowak stoi prosto i utkwił wzrok swój wprost na ławę prasową. Na tle 3 rosłych posterunkowych wygląda jak karzeł. Wchodzi trybunał. Po chwili na salę wchodzi trybunał pod przewodnictwem wiceprezesa Sosińskiego oraz pp. sędziowie Stachowski i Ostrowski. Miejsce oskarżyciela publicznego zajął prok. Pasikowski. Sala powstała z miejsc. Przewodniczący Sosiński zajmuje miejsce i równocześnie nieomal padają słowa: Będzie rozpatrywana sprawa karna Wawrzyńca Nowaka. Po odczytaniu listy świadków i zaprzysiężeniu świadków, za wyjątkiem dzieci poniżej lat 14, sąd przystąpił do stwierdzenia personalii oskarżonego. Nowak odpowiada pewnie, na zapytanie o religię zaznacza, że jest z urodzenia rzym.-katolickiego. Był 3 razy karany, za kradzież, oszustwo i za pobicie starosty. Nowak jest nieżonatym. Sąd przystąpił do odczytania aktu oskarżenia. Potworny czyn w świetle dochodzeń. W dniu 27. II. br. o godz. 10-tej w kościele parafialnym w Luboniu pod Poznaniem odbywało się nabożeństwo dla dzieci. Po nabożeństwie, gdy ks. prob. St. Streich szedł od ołtarza ku ambonie, by wygłosić kazanie, 47-letni Wawrzyniec Nowak, stojący przy ambonie strzelił kilkakrotnie z browninga do księdza i ksiądz ugodzony jednym pociskiem w prawą skroń oraz dwoma pociskami w klatkę piersiową, upadł na ziemię i wkrótce zmarł na miejscu. Kościelny Franciszek Krawczyński usłyszawszy strzały, zbliżył się do Nowaka w celu obezwładnienia go i w chwili, kiedy zamierzał uchwycić go z tyłu, Nowak obrócił się i dwukrotnie strzelił do niego, raniąc go lekko w prawą skroń i lewy bark. Osk. Nowak strzelając do ks. Streicha i Fr. Krawczyńskiego, zranił ponadto znajdującego się w pobliżu Ignacego Paczyńskiego w prawe podudzie i Katarzynę Ciesielską w prawe ramię. Po strzałach Nowak wskoczył na ambonę i począł wznosić okrzyki: „Niech żyje komunizm-niech żyje Sobczak-dzieci, dzieci, dla nas wolność”, po czym usiłował zbiec z kościoła, lecz przeszkodził mu w tym Franciszek Szulc, Józef Niedzbała i Józef Mańczak, którzy ujęli go i oddali do rąk przybyłej w międzyczasie policji. Podczas usiłowanej ucieczki Nowak został przez zebrany w kościele tłum poturbowany i pobity. Wyżej podany stan rzeczy wynika z zeznań świadków, oraz z oględzin sądowo-lekarskich Fr. Krawczyńskiego i Ign. Paczyńskiego. Przeprowadzona przez dra Łagunę sekcja zwłok ks. Streicha wykazała, że denat otrzymał 3 rany postrzałowe, zadane jednolitymi pociskami z krótkiej broni palnej a mianowicie: ranę na prawej skroni oraz 2 rany na grzbiecie, przy czym rana na skroni i jedna z ran na grzbiecie były obrażeniami śmiertelnymi. Śmierć nastąpiła wskutek znacznego upływu krwi do jamy płucowej prawej oraz krwotoku międzyoponowego i do komory lewej mózgu. Ekspertyza rusznikarska łusek i pocisku znalezionego na miejscu zbrodni oraz pocisków wyjętych z ciała denata i z ciała Paczyńskiego wykazała, że łuski i pociski pochodzą od pistoletu odebranego Nowakowi. W toku dochodzenia nie zdołano stwierdzić, by osk. Nowak był organizacyjnie związany z jakąkolwiek partią wywrotową. Czyn jego wynikł z ideologii komunistyczno-bezbożniczej i anarchistycznej, o czym świadczą zeznania wyżej podanych osób, oraz zeznania Zofii Ryszewskiej, Stanisławy Linke oraz Ksawerego Lemkego, przy czym wykonany został po dłuższym namyśle i zastanowieniem. Przesłuchany przez sędziego okręgowego śledczego Wawrzyniec Nowak przyznał się do zabójstwa ks. Streicha wyjaśniając, że czynu powyższego dokonał z własnej inicjatywy, powziął zaś postanowienie zabicia księdza, albowiem uważa Kościół katolicki za przyczynę wszelkich niesprawiedliwości społecznych, istniejących na świecie. Do kościelnego strzelał zaś we własnej obronie w chwili, gdy ten chciał go ująć. (zb.) Morderca proponuje uczcić pamięć śp. ks. Streicha przez powstanie. W czasie odczytywania aktu oskarżenia Nowak stoi spokojnie. Nie słucha twardych słów aktu oskarżenia. Zna je na pamięć, tak dobrze, jak przebieg zbrodni, której był krwawym bohaterem. Szczególnie silne wrażenie wywarły słowa, które stwierdzają, że Nowak popełnił zbrodnię pod wpływem swych przekonań komunistycznych.- Czy oskarżony przyznaje się do winy?- Tak, przyznaję się.-A co go skłoniło do zbrodni? -Gdy patrzę na to, co się dzieje dookoła nas, gdy widzę bezrobotnych-to widzę, że zło tkwi w Kościele. Chrystus był również biedny, a papieże opływają w złocie. Nie zabiłem ks. Streicha jako człowieka, lecz jako przedstawiciela Kościoła. Dziś właśnie proszę Wysoki Sąd o oddanie hołdu śp. ks. Streichowi przez powstanie. Sad -To nie ma nic do rzeczy.

-Do kościoła katolickiego- mówi dalej Nowak –czułem od dawna nienawiść, która skrystalizowała się bezpośrednio po głośnym incydencie z ks. metropolitą Sapiehą. Wówczas zrozumiałem, że religia katolicka jest szkodliwa, poprzednio zamierzałem zabić jednego z ministrów polskich, lecz gdy przekonałem się, że kler rządzi życiem świeckim, postanowiłem zabić księdza. Niezwykły tupet i cynizm. W dalszym ciągu Nowak opowiada, że nigdy nie był komunistą, lecz z przekonania jest narodowcem. Dalej oskarżony stwierdza, że w roku 1914 dostał się do niewoli rosyjskiej. W 1917 r. w kwietniu wstąpił do armii Dowbora Muśnickiego, gdzie przebywał aż do rozwiązania. Następnie wstąpił do rzekomego oddziału bolszewickiego prof. Gratkowskiego, gdzie walczył przeciw „białym”. Nowak był dowódcą kompanii, aż wreszcie, mianowany został komisarzem bolszewickim. Do Polski uciekł z 4 towarzyszami przez zielona granicę i wstąpił do armii polskiej w Warszawie. W Sambrowie aresztowano Nowaka za wywoływanie pewnego rodzaju buntu w szeregach armii. Po 3 miesiącach zwolniono go z aresztu. Następnie brał udział w kampanii bolszewickiej i wpadł znów w ręce armii rosyjskiej, lecz w kilka miesięcy później uciekł znów do Polski. Po powrocie do Polski brał udział w powstaniu śląskim i kończy na razie karierę jako agent polskiego wywiadu na froncie litewskim. Zwolniono go i wówczas pojechał do Brodów, gdzie ożenił się. W roku 1928 jako murarz stworzył Zw. Murarzy w Brodach, był jego prezesem, lecz zmuszono go do ustąpienia z powodu rzekomej zbyt skrajnej polityki lewicowej członków.

-A może oskarżony szerzył hasła lewicowe?

-Nie.

-A oskarżony ożenił się po raz drugi?

-Tak, po śmierci żony ożeniłem się z pewną Rosjanką.

-A co jeszcze oskarżonego spotkało w Brodach?

-Miałem incydent z starostą. Starałem się o pracę, lecz mimo protekcji starosta odmówił mi stale pomocy. A gdy starosta znieważył honor armii wschodniej, spoliczkowałem go.

-Akta coś innego mówią.

-Nie, to co mówię jest prawdą.

-A jak było na Śląsku, czy oskarżony miał aferę finansową?

-Tak-odpowiada Nowak-pozyczyłem pieniądze pewnemu kapitanowi, nie swoje pieniądze. Zawiódł mnie.

-A z przemytem, co było?

-To było biuro prywatnych detektywów przemytu.

+A rewizja, czy oskarżony przeprowadził nieprawnie rewizję w pewnej fabryce, przedstawiając się jako urzędnik celny?

-Nie, to był podstęp-odpowiada Nowak-chcieliśmy zdobyć dowody.

-Więc dlaczego oskarżony był za ten czyn karany, jak za szantaż? W dalszym ciągu Nowak opowiada dalej o swej „karierze wojskowej”.

-Co oskarżony sądzi o komunizmie?

-Jestem jego wrogiem, nie mam zupełnego zaufania do Stalina.

-Jest jeszcze Trocki. Co oskarżony mówił o Hiszpanii?

-Uważam, że winniśmy jej pomóc.

-Skąd oskarżony otrzymał broń?

-Jeszcze w Brodach bałem się, że policja mnie uprowadzi do Berezy. Chciałem się bronić, bo wolałem śmierć niż Berezę.

-Kiedy oskarżony przygotował zbrodnię?

-W ostatnim tygodniu dojrzał plan, 3 dni przed tym napisałem list z opisem zbrodni i poszedłem do kościoła…zastrzeliłem

Morderca opowiada, jak zabił…

-Proszę opowiedzieć szczegółowo.

-Rano naładowałem broń i poszedłem do kościoła. Widziałem, że będzie kazanie. Byłem cały czas w kościele, nie modliłem się. Nadszedł moment, uczułem natchnienie i strzeliłem. Później nie pamiętam, co się działo ze mną, nie wiem czy byłem na ambonie, wziął mnie strach, widząc to wszystko, co się działo dookoła mnie. Jak zeszedłem z ambony nie pamiętam.

-Czy oskarżony chciał uciec?

-Nie-odpowiada Nowak- wiedziałem, co mnie czeka. Zresztą napisałem list do „Walki Ludu” do Warszawy, w którym oświadczam, że chcę ponieść śmierć za swój czyn. Uważam bowiem, że trzeba mieć również odwagę przyznać się do winy.

Sedzia Ostrowski:-Co oskarżony napisał w liście?

Na pytanie to Nowak powtarza znów stare „formułki” o wyzysku kapitalizmu. Sędzia Ostrowski:-Czy oskarżony zapowiedział w liście zamordowanie księdza i kiedy oskarżony napisał list.

-Tak-mówi Nowak- zapowiedziałem i list napisałem w piątek. Nowak odpowiadając nadal na pytania stwierdza, że jest samoukiem i żył w najgorszych warunkach. Prok. Pasikowski- Czy oskarżony był już w 1906 r. karany za oszustwo?

-Tak.

-A w  919 r. w Gelsenkirchen za kradzież?

-To nie kradzież, tylko nie odesłałem pożyczonego zegarka.

-Oskarżonego przytrzymana na 1-go maja w Brodach?

-Nigdy.

-Czy oskarżonego podejrzewał starosta o komunizm?

-Posądzali mnie, lecz powiedziałem staroście, że opiera swe domysły nas plotkach.

-Nowaka chciano wysłać do Berezy za komunizm?

-Nie-odpowiada Nowak-to starosta chciał się zemścić i wysłać mnie do Berezy.

-Czy oskarżony przewoził bibułę komunistyczną?

-Nie.

-A czy zdezerterował z armii polskiej?

-Nie przypominam sobie.

-Oskarżony czytał prasę sowiecką?

-Nie.

-Dlaczego oskarżony chodził w styczniu i lutym do kościoła?

-Raz jeden i to na prośbę córki mojego gospodarza.

-Oskarżony awansował w armii polskiej?

-Nigdy.

-Odznaczenia oskarżony posiada?

-Nie walczyłem dla odznaczeń.

Przewodniczący: -Oskarżony uchodził w Luboniu za komunistę?

-Może tak było.

-Czy starosta jest kaleką i miał protezę?

-Tak, ale nie wiedziałem o tym.

-Jak to?

-Mniejsza z tym.

Przewód sądowy otwarty-zeznają świadkowie. Jako pierwszy zeznawał kościelny Franciszek Krawczyński, który został postrzelony przez Nowaka. Świadek podaje kolejność nabożeństw oraz znane ostatnie chwile przed zbrodnią, aż do chwili, gdy usłyszał huk strzału. Krawczyński wybiegł zza ołtarza i widział Nowaka strzelającego do słaniającego się i padającego ks. prob. Streicha. Idąc w kierunku ołtarza Nowak pochylił się jeszcze nad zastrzelonym duszpasterzem i oddał do niego jeszcze dwa strzały. W tym momencie świadek rzucił się na Nowaka, lecz oskarżony oddał do świadka dwa strzały, z których jedna kula utkwiła w ramieniu i drasnęła prawą skroń. Dalsze zeznania świadka są bez znaczenia. Świadek Józef Mańczak, drożnik kolejowy z Lubonia opowiada przebieg zbrodni lecz dopiero po jej dokonaniu. Oskarżonego spostrzegł świadek dopiero w chwili, gdy wszedł na ambonę. Rzucił się na niego i wyrwał mu broń. Trzeci świadek Wiktor Adamczak, urzędnik z Lubonia, opowiada drobiazgowo przebieg zbrodni podkreślając, że Nowak oddał śmiertelny strzał w momencie, gdy śp. ks. Streich leżał już na ziemi. Świadek widział również Nowaka na ambonie. Dokładne zeznania spotkały się z ironicznym uśmiechem Nowaka. Świadek Franciszek Szulc organista z Lubonia opisuje również przebieg zbrodni. Następnie przesłuchano świadków: Kolejarza Józefa Niedźbała i jego żonę Stefanię, którzy byli również w kościele. O ile Niedźbała nie przyniósł nic nowego, o tyle zeznania jego żony potwierdziły zarzuty aktu oskarżenia co do wzniesienia okrzyku „niech żyje komunizm”. Nauczyciel lubońskiej szkoły p. Maciej Nowara relacjonował również przebieg zbrodni, a następnie na zapytanie sądu, świadek oświadczył że doszło do jego wiadomości, że oskarżony zapowiedział już na długo przed zbrodnią, że w najbliższym czasie będzie człowiekiem znanym w całej Polsce i Europie. Ignacy Paczyński, 3 ofiara Nowaka, chłopak 12-letni opisuje niezwykle przytomnie i inteligentnie zbrodnię i jej wszystkie szczegóły. Zeznaniom jego przysłuchuje się z żywym zainteresowaniem Nowak. Następny świadek 11-letni Hieronim Andrzejewski usłyszał okrzyki Nowaka: „Niech żyje komunizm, Sobczak i wolność”. 12-letnia Czesława Leśniarkówna zna i widziała Nowaka stojącego przy ambonie trzymającego rękę w bocznej kieszeni. Świadek usłyszał również słowa Nowaka schodzącego z ambony : „Masz świnio, co pomyślałem dokonałem.” Sołtys Lubonia-Ksawery Lemke zeznaje, że Nowak zwierzał się przed nim, że był komisarzem bolszewickim w Odessie, a w dalszym ciągu rozmowy akcentował swe antykościelne nastawienie. Świadek Ryszewska zna Nowaka, który zgłosił się do jej męża po pomoc jako bezrobotny. W okolicznościowych rozmowach wspominał na miesiąc przed zbrodnią, że księża stale kłamią i dlatego też należałoby wejść na ambonę, a księdza zastrzelić. Dalej Nowak kilkakrotnie mówił świadkowi, że był komunistą. Stanisława Linkowa zeznawała, że Nowak gościł często w domu świadka i opowiadał o stosunkach w Rosji, nazywając Sowiety rajem. Dalej świadek stwierdza, że Nowak często pytał się o wrażenie na wypadek zastrzelenia księdza w kościele. Katarzyna Ciesielska nie wniosła nic nowego, natomiast świadek Janina Kuźniewska, właścicielka sklepu w Luboniu, która widziała rzekomy list do „Walki Ludu”, widząc silne zdenerwowanie u Nowaka zapytała go o przyczynę, na co Nowak odpowiedział, że przeżył dużo i „jeszcze głośno o nim będzie”. Dalej Nowak mówił też kilkakrotnie, że należałoby palić kościoły. W chwili gdy piszemy te słowa rozprawa trwa. Sąd przesłuchuje dalszych świadków. (b.k.)

 

 

                                                               1 << 2<<3