Józef Thomas - zapomniany dzierżawca Żabikowa

 

Nazwisko Thomas nic nie powie współczesnemu mieszkańcowi Lubonia, chociaż Józef Thomas  (na zdjęciu) w swoim czasie zaliczał się do bardzo aktywnych wielkopolskich działaczy-organiczników, był też bliskim współpracownikiem Maksymiliana Jackowskiego (Patrona polskich kółek rolniczych, pod zaborem pruskim). U schyłku życia, nakłoniony do stabilizacji ekonomicznej przez rodzinę, Józef Thomas objął w dzierżawę majątek hr. Augusta Cieszkowskiego w Żabikowie. Dlatego uznałam, iż należy przywrócić naszej historii lokalnej tę zapomnianą postać…

Józef Thomas urodził się w roku 1840, w Krzesinach pod Poznaniem, pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej, która nie mogła dać mu majątku. Rodzice zdobyli się jednak na sfinansowanie synowi porządnego wykształcenia, w praktycznym zawodzie leśnika. Młody Thomas kształcił się i równolegle, od wczesnej młodości angażował się w patriotyczną działalność społeczną, związaną z podnoszeniem oświaty rolniczej na wsi wielkopolskiej. Pod okiem Maksymiliana Jackowskiego często bywał wykładowcą praktycznej wiedzy, na zebraniach intensywnie organizowanych kółek włościańskich. Na życie zarabiał przyjmując posady oficjalistów, w większych, polskich majątkach ziemskich. Przy okazji zakładania kółka rolniczego w Stęszewie poznał, już jako 36. letni mężczyzna, swoją przyszłą żonę-Annę Malinowską, bratanicę ks. Franciszka Ksawerego Malinowskiego, proboszcza parafii rzymskokatolickiej w Komornikach, inicjatora powołania do życia kółka włościańskiego w Stęszewie, naukowca-pasjonata, wybitnego polskiego językoznawcy, (autora licznych prac naukowych, m. in. „Krytyczno-porównawczej gramatyki języka polskiego” i „Gramatyki sanskrytu”). Ślub Anny i Józefa odbył się 26. 12. 1876 r. w Komornikach. Po czym Thomasowie zamieszkali w Jeziorach Wielkich, koło Zaniemyśla, gdzie Józef został leśniczym, w dobrach hrabiów Skórzewskich. Tam, w 1886 r. rodzina Thomasów ,ciesząca się już wówczas trojgiem zdrowych dzieci( 8-letnią córeczką- Helenką, oraz synkami:7.-letnim Stasiem i 4.-letnim –Mieciem) naznaczona została ogromną rodzicielską tragedią. Przyczyną nieszczęścia była najprawdopodobniej niefrasobliwość młodej pani Thomas, która spodziewała się przyjścia na świat swego czwartego dziecka. Według późniejszych relacji Anna Thomas wybrała się z młodszymi synami na krótki spacer, brzegiem zamarzniętego jeziora. Korzystając ze słonecznej pogody, mimo iż był to jeszcze luty, dzieci bawiły się piłką. W pewnej chwili rzuciły piłkę na lodową taflę i pobiegły, by ją podnieść. Zima nie była tamtego roku bardzo mroźna, lód na jeziorze okazał się kruchy. Tafla załamała się pod chłopcami… Obaj wpadli do jeziora. Matka, która nie bacząc na swój stan, pośpieszyła im na pomoc. Nie zdołała już żadnego uratować… Ludzie, zaalarmowani krzykiem, wyciągnęli z lodowatej wody tylko półżywą Annę Thomas. Dopiero po kilku godzinach wyłowiono jej martwych synów. Sześć tygodni później nieszczęśliwa matka urodziła córeczkę, która wkrótce zmarła. Zrozpaczeni Thomasowie pochowali troje swoich dzieci we wspólnym grobie, na cmentarzu w Zaniemyślu a sami, z najstarszą córeczką- Helenką-która odtąd była jedynaczką, rozpoczęli tułacze życie. Józef Thomas obejmował posady leśniczego w kolejnych majątkach (w Pakosławiu i Lubońcu), nigdzie nie mogąc zagrzać miejsca. Coraz bardziej oddawał się swojej pasji społecznikowskiej i sprawom oświaty rolniczej. Podróżował po całej Wielkopolsce, organizował i uczestniczył w zjazdach kółek rolniczych i wystawach, pokazujących ich dorobek. Dopiero rodzinna pomoc i w końcu nawet presja sprawiły, że mając już 57 lat, zdecydował się na samodzielne gospodarowanie w majątku ziemskim. 24 czerwca 1897 r., korzystając z przyjaznego polecenia, został dzierżawcą niewielkiego folwarku w Żabikowie pod Poznaniem, (majątku należącego do hr. Augusta Cieszkowskiego z Wierzenicy). Z wstępnego, oględzinowego opisu wynika, że była to wówczas „posiadłość dobrze zagospodarowana, obejmująca 84 ha dobrze uprawionej ziemi, nadające się do rozwoju chowu krów mlecznych i uprawy ogrodowizny”, czemu miała sprzyjać bliskość dużego miasta- Poznania oraz dogodny transport kolejowy. Spadkobiercy hr. Augusta Cieszkowskiego zdecydowali się powierzyć Żabikowo Józefowi Thomasowi ze względu na dawną zażyłość Hrabiego z ks. Franciszkiem Malinowskim z Komornik, z którym August Cieszkowski dzielił pasje naukowe, a którego bratanicą była przecież żona Józefa Thomasa-Anna. Oczywiście nie bez znaczenia była także rekomendacja Patrona Maksymiliana Jackowskiego, będącego dla Wielkopolan niekwestionowanym autorytetem. (Patron Jackowski, jak utrwalono we wspomnieniach, potrafił po nazwisku wytykać polskim dziedzicom bierność społeczną i gospodarczą w posiadanych przez nich majątkach. Podkreślał przy tym zawsze, że chłop jest takim samym człowiekiem jak pan, różni się tylko stopniem wykształcenia!). Józef Thomas gospodarował w Żabikowie przez kilka lat (jako dzierżawcę majątku wymieniają go w tym czasie niemieckie i polskie księgi adresowe: m. in. „Adressbuch der Provinz Posen 1907” oraz „Księga adresowa polskich właścicieli ziemskich Wielkiego Księstwa Poznańskiego 1909”). Jego obecność zaznaczyła się wielką aktywnością społeczną w środowisku „włościan parafii wirowskiej”. Thomas nie był już wtedy młodym człowiekiem, zarządzał dzierżawionym majątkiem, ale mimo to znajdował czas dla kółka rolniczego, któremu przez kilka lat przewodził. (W latach 1898-1905 Józef Thomas pełnił zaszczytną funkcję prezesa Kółka Rolniczego w Wirach (na zdjęciu członkowie zarządu kółka w roku 1898,

J. Thomas trzeci od prawej w dolnym rzędzie), założonego w styczniu 1894 r. przez Patrona Maksymiliana Jackowskiego, do której to organizacji rolniczej należeli gospodarze ze wsi: Dębiec, Świerczewo, Żabikowo, Lasek, Luboń, Łęczyca, Puszczykowo i Wiry. Za prezesury Thomasa comiesięczne zebrania członków tego kółka odbywały się na przemian, raz w Wirach, raz w Żabikowie. Sam Józef Thomas występował na zebraniach jako wykładowca, podejmując się wyjaśniania rolnikom spraw nowoczesnej uprawy roli i chowu zwierząt.) W dokumentach zachowały się tematy wykładów, prowadzonych przez prezesa Thomasa: „o amoniaku”, „o strawności paszy bydła rogatego”, „o prowadzeniu rejestrów gospodarczych”, „o sztucznych i zielonych nawozach”, „o zielonej paszy”, „o praktycznym żywieniu inwentarza zimą”, „o sadzeniu ziemniaków razem zmieszanych”, „o siewie mieszanego ziarna”, „o czerwonce”, „o krzyżowaniu ras bydła” i wiele innych. Rodzinne i osobiste sprawy Józefa Thomasa do końca nie układały się, niestety, najlepiej. Córka-jedynaczka, której Thomasowie poświęcali wiele uwagi oraz na której wykształcenie łożyli znaczne środki finansowe, nieszczęśliwie ulokowała swoje uczucia, przysparzając troski rodzicom. (Helena Thomas zakochała się, jako pensjonarka, w ledwie poznanym bracie swojej przyszłej wujenki. Młodzieniec odwzajemniał uczucie, ale nie miał odwagi, z powodu nierówności majątkowej, przedstawić wybranki rodzicom. Młodzi wyjechali, pod pozorem studiów, do Szwajcarii. Ich nieformalny związek został tam przypadkowo odkryty i wywołał niemały skandal obyczajowy. Thomasowie o zażyłości córki z bratem ich własnej szwagierki dowiedzieli się przez znajomego z Poznania, powracającego ze szwajcarskiego uzdrowiska. Helena Thomas musiała zerwać z ukochanym i wracać do rodziców, do Żabikowa. Do końca swego życia pozostała niezamężna.(Zmarła, mając 76 lat.) Jej partner przez pewien czas pozostał w Szwajcarii, gdzie wkrótce bogato się ożenił. Józef Thomas zmarł w 1913 r. (dzienna data śmierci i miejsce jego spoczynku nie są znane.) Po jego śmierci w Żabikowie pojawił się nowy dzierżawca- Franciszek Frankowski, jego nazwisko figuruje w niemieckiej księdze adresowej z roku 1913. Anna Thomas z córką-Heleną po roku 1913 nie mieszkały już w Żabikowie, znalazły schronienie w majątku rodziny, w okolicach Jarocina, a po I wojnie światowej zamieszkały w Poznaniu. Postać Józefa Thomasa warta jest pamięci dlatego, że to on właśnie uczył żabikowskich, Laskowskich i lubońskich rolników gospodarowania na własnej ziemi tak, by nie popadać w długi i nie oddawać polskiej własności w niemieckie ręce. To on, własnym przykładem, torował drogę nowoczesnemu rolnictwu, na terenie dzisiejszego miasta Luboń. Ta jego „praca u podstaw” pozostawiła po sobie trwały ślad, w postaci licznych gospodarstw rolnych, utrzymanych w polskich rękach. Niektóre przetrwały nawet do dziś! I. Szczepaniak

                                                                                                  <do góry